Już 45 proc. Polaków deklaruje chęć kupowania ekologicznej żywności.
Każdego roku wydajemy na nią ok. 400 mln zł. Niestety, mało kto wie, że produkty z etykietką "zdrowe", to tylko sprytny chwyt reklamowy
Z różnych badań wynika, że Polacy doceniają zdrowe i naturalne produkty. Sondaż przeprowadzony przez TNS OBOP wykazał, że zdecydowana większość konsumentów - aż 78 proc. - sądzi też, że napoje, które powstają z naturalnych źródeł wody, są lepsze od pozostałych. Podobne wyniki były w przypadku jedzenia. Ponad 80 proc. z nas twierdzi, że przy wyborze żywności powinniśmy sugerować się miejscem, w którym była ona wyprodukowana. Nastroje te wykorzystują handlowcy. Z raportu spółki PMR wynika, że aż 20 proc. nowości, które na rynek wprowadziły koncerny spożywcze, stanowiły tzw. produkty prozdrowotne. Wartość całego rynku produktów dietetycznych i ekologicznych Instytut Badań i Rozwoju Zdrowych Stylów Życia szacuje już na ok. 400 mln zł. Tzw. zdrową żywność od czasu do czasu kupuje już co dziesiąty Polak. Można to zauważyć gołym okiem w sklepach, głównie w ok. 600 działach hiper- czy supermarketów. Stoiska, na których znajdziemy ekologiczne warzywa, świeżo wyciskane soki z owoców bez grama nawozów czy chleb bez krzty konserwantów, są już w tak popularnych sieciach, jak: Auchan, Tesco, Real, Bomi, Piotr i Paweł.
Ekożywność walczy z podróbami
- Ta branża w naszym kraju dopiero się rozwija i ma ogromną przyszłość. Niestety, zamiast skupić się na podbijaniu rynku, musimy walczyć z firmami, które produkują tzw. zdrową żywność. Nie ma ona nic wspólnego z ekologią i zdrowiem. To chwyt wymyślony przez marketingowców, o czym polski klient najczęściej nie ma zielonego pojęcia - twierdzi Tadeusz Szymkiewicz, właściciel gospodarstwa ekologicznego Biofood, które wytwarza naturalne soki i przetwory. Wspólnie z innymi siedmioma producentami ekoproduktów założył sieć O'Eko. W pierwszej kolejności skupili się na tym, aby ich żywność nie była na stoiskach mieszana z tzw. zdrową. Dlaczego? Bo określenie "zdrowa" to nic innego jak chwyt marketingowy. Do jego używania nie trzeba mieć żadnego certyfikatu, tak więc towar ten nie różni się niczym od tzw. masowego.
- Kolejnym krokiem naszej działalności będzie stworzenie specjalnego znaku, do którego będą mieli prawo tylko ci, którzy faktycznie produkują żywność ekologiczną - podkreśla Szymkiewicz.
Certyfikat to podstawa
- Producenci żywności ekologicznej dostają specjalne certyfikaty. W naszym kraju przyznaje je siedem jednostek certyfikujących. Dlatego, zanim coś włożymy do koszyka, należy sprawdzić, czy na etykiecie jest nazwa jednej z tych jednostek i numer certyfikatu danego gospodarstwa - radzi prof. Ewa Rembiałkowska z Zakładu Żywności Ekologicznej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Jej zdaniem warto na to zwrócić uwagę choćby dlatego, że prawdziwa ekologiczna żywność nie zawiera prawie wcale pozostałości pestycydów obniżających odporność organizmu, które zdaniem naukowców mogą być nawet przyczyną chorób nowotworowych.
- Poza tym firmy, które tak szumnie chwalą się zdrowymi produktami, powinny pamiętać, że łamią prawo. W Polsce jest jasno sprecyzowane, że hasło "zdrowe" można umieszczać tylko na artykułach, które mają udokumentowany przez naukowców faktyczny wpływ na poprawę zdrowia.
Ekożywność walczy z podróbami
- Ta branża w naszym kraju dopiero się rozwija i ma ogromną przyszłość. Niestety, zamiast skupić się na podbijaniu rynku, musimy walczyć z firmami, które produkują tzw. zdrową żywność. Nie ma ona nic wspólnego z ekologią i zdrowiem. To chwyt wymyślony przez marketingowców, o czym polski klient najczęściej nie ma zielonego pojęcia - twierdzi Tadeusz Szymkiewicz, właściciel gospodarstwa ekologicznego Biofood, które wytwarza naturalne soki i przetwory. Wspólnie z innymi siedmioma producentami ekoproduktów założył sieć O'Eko. W pierwszej kolejności skupili się na tym, aby ich żywność nie była na stoiskach mieszana z tzw. zdrową. Dlaczego? Bo określenie "zdrowa" to nic innego jak chwyt marketingowy. Do jego używania nie trzeba mieć żadnego certyfikatu, tak więc towar ten nie różni się niczym od tzw. masowego.
- Kolejnym krokiem naszej działalności będzie stworzenie specjalnego znaku, do którego będą mieli prawo tylko ci, którzy faktycznie produkują żywność ekologiczną - podkreśla Szymkiewicz.
Certyfikat to podstawa
- Producenci żywności ekologicznej dostają specjalne certyfikaty. W naszym kraju przyznaje je siedem jednostek certyfikujących. Dlatego, zanim coś włożymy do koszyka, należy sprawdzić, czy na etykiecie jest nazwa jednej z tych jednostek i numer certyfikatu danego gospodarstwa - radzi prof. Ewa Rembiałkowska z Zakładu Żywności Ekologicznej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Jej zdaniem warto na to zwrócić uwagę choćby dlatego, że prawdziwa ekologiczna żywność nie zawiera prawie wcale pozostałości pestycydów obniżających odporność organizmu, które zdaniem naukowców mogą być nawet przyczyną chorób nowotworowych.
- Poza tym firmy, które tak szumnie chwalą się zdrowymi produktami, powinny pamiętać, że łamią prawo. W Polsce jest jasno sprecyzowane, że hasło "zdrowe" można umieszczać tylko na artykułach, które mają udokumentowany przez naukowców faktyczny wpływ na poprawę zdrowia.
A takich produktów jest w istocie bardzo mało - mówi prof. Rembiałkowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz