wtorek, 31 października 2017

Dobrodziejstwa krzewu herbacianego

Znalezione obrazy dla zapytania dobrodziejstwa krzewu herbacianego

Herbata: czarna, zielona, żółta, czerwona, biała... Różnorodność smaków i bogactwo wartości!

Większość z nas ma do czynienia z herbatą na codzień. Krzew herbaciany to wiecznie zielona roślina z rodziny kameliowatych. Nosi nazwę Camelia sinensis, a jej indyjska odmiana Camelia Assamica. Ze zmieszania tych dwóch odmian powstały też krzewy herbaty gruzińskiej i cejlońskiej.

Istnieje wiele legend związanych z odkryciem naparu z liści herbaty. Według jednej z nich, w 2737 roku p.n.e. chiński cesarz Szen Nung, wypoczywał pod drzewem herbaty. Popijał przegotowaną wodę i nie zauważył, że wiatr strącił kilka listków herbacianych do jego miski. Gdy skosztował wody, smak go oczarował.
Indyjska przypowieść przypisuje odkrycie herbaty mnichowi Bodhidharmie, który chciał oddać się wieloletnim bezsennym medytacjom. Gdy zaczęło dopadać go zmęczenie, zerwał kilka listków herbaty i zaczął ją żuć, czując przypływ energii i orzeźwienie.
Japończycy znają inne zakończenie przypowieści o Bodhidharmie. Zmęczenie, które dopadło mnicha było tak silne, że postanowił on wyciąć sobie powieki. Gdy rzucił je na ziemie, wyrósł w tym miejscu krzew herbaciany. Mnich zerwał z niego kilka listków i żując przepędził zmęczenie.
W Japonii na człowieka obojętnego i nieczułego mówi się, że "nie ma w sobie herbaty", natomiast na osobę porywczą i gwałtowną, że "ma w sobie za dużo herbaty".

Jeszcze w XIX i XX wieku w Mongolii kostki prasowanej zielonej herbaty były najpopularniejszym środkiem płatniczym.Z herbaty wytwarza się także barwniki spożywcze, które są bardzo trwałe i nieszkodliwe.Napar herbaciany wykorzystuje się w kosmetyce. Wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu.
W Azji Południowo-Wschodniej wykorzystuje się ją jako popularne warzywo - gotuje się z niej zupy i różne potrawy oraz zjada jak świeże liście sałaty. Spożywa się również kiszoną herbatę.
W Chinach i Birmie herbatę stosuje się także jako przyprawę. Zazwyczaj łączy się ją z czosnkiem, gdyż wyostrza jego smak znosząc nieprzyjemny zapach. Dzięki swoim właściwościom neutralizującym zapach, patelnie wyczyszczone wilgotnymi liśćmi herbaty pozbywają się zapachu m.in. cebuli i ryb. Podobnie można zneutralizować zbyt intensywny zapach np. śledzi poprzez namoczenie ich w herbacie.Chińczycy wykorzystywali herbatę jako maść na dolegliwości reumatyczne.Poleca się moczenie suszonych owoców w herbacie - zyskują znacznie lepszy smak niż po namoczeniu w wodzie.Proszek z suchych liści stosowany jest do leczenia oparzeń, owrzodzeń oraz do przerywania wymiotów.W przemyśle farmaceutycznym z pyłu herbacianego utrzymuje się naturalną kofeinę oraz witaminę C i P.Liście herbaty mają działanie higroskopijne (pochłaniające wilgoć). Dzięki temu przemyte naparem herbacianym lustro zyskuje piękny połysk.
Nasiona herbaciane zawierają nawet do 45% oleju (zwanego tsubaki) o szerokim zastosowaniu. Może zastąpić olej z oliwek, smaruje się nim mechanizmy oraz otrzymuje z niego mydło i kosmetyki.
Thomas Sullivan w 1908 roku rozesłał w jedwabnych woreczkach próbki swojej herbaty. Z tego wkrótce narodziły się popularne dziś torebki herbaciane. Jedwab zastąpiono gazą, a następnie papierem - dziś wytwarzanym z konopi manilskich, miazgi drzewnej i sztucznego jedwabiu.
Największym konsumentem herbaty jest Irlandia, gdzie przypada 3,17kg na osobę rocznie.
Obroty ze sprzedaży herbaty sięgają 2-3 miliardów dolarów rocznie.Światowa produkcja herbaty wynosi ok. 2,5 miliona ton rocznie, z czego 1/5 stanowi herbata zielona.Wszystkie rodzaje herbat pochodzą z tej samej rośliny. Dzięki zróżnicowaniu procesu produkcji powstało już ponad 3000 odmian herbaty.

Camellia sinesis (chińska odmiana krzewu herbacianego) uprawiana jest od IV tysiąclecia przed naszą erą. Siega nawet 10 metrów wysokości, ale ze względów praktycznych na plantacjach przycinana jest do 2-3 metrów. Spotykane są okazy mające prawie 2 tysiące lat, choć eksploatowany krzew żyje do 50. Kwitnie wczesną jesienią, ale zbiór liści odbywa się przez cały rok (oprócz zimy, kiedy roślina przechodzi w stan spoczynku). Uprawiana jest w Chinach i Azji południowo-wschodniej.

Camellia assamica (indyjska odmiana) odkryta została znacznie później niż jej chińska siostra. Dopiero w 1835 roku wódz plemienia Singpho pokazał tę roślinę brytyjskiemu oficerowi. Ponieważ rosła poza chińskim imperium, bardzo szybko pierwsze ładunki dopłynęły do Europy. Ta odmiana jest zdecydowanie wyższa od chińskiej (przypomina bardziej drzewo). Ma też większe liście. Uprawiana jest w Indiach, Japonii, Indochinach, Birmie i na Cejlonie oraz Jawie.

Krzewy herbaciane potrzebują dużego nasłonecznienia oraz sporej ilości opadów, dlatego uprawiane są w klimacie tropikalnym i subtropikalnym. Najlepiej rosną na żyznej, lekkokwaśnej glebie na wysokościach powyżej 1200 m n.p.m. Każdy krzew potrzebuje ok 5 m2 powierzchni.

Pierwsze zbiory odbywają się po około 5 latach od wyhodowania sadzonki. Przycina się młode pędy i pąki liści oraz kwiatów. Najlepsze gatunkowo herbaty do dziś zbierane są ręcznie do umieszczonych na plecach koszów. Z każdego krzewu co 10-15 dni zrywa się po dwa listki wierzchołkowe i pączek kwiatowy. Aby pobudzić roślinę do wytwarzania nowych listków, pędy regularnie się przycina. Każda osoba zbiera do kilkudziesięciu kilogramów liści dziennie. Ze względu na wymaganą precyzyjność, zbieracze to przede wszystkim kobiety. Na większych plantacjach mechanizuje się zbiory, co prowadzi do uszkodzeń liści i gorszej jakości herbaty.

Proces produkcji dzieli się na kilka podstawowych etapów:


1. Suszenie. Liście przewożone są do fabryki, która znajduje się na każdej plantacji. Następnie suszy się je przez kilkanaście godzin. Podczas tego etapu liście uwalniają enzymy i soki oraz skręcają się. Pozbywają się też części garbnika i około 30% wody.

2. Fermentacja. Liście rozkłada się w chłodnym i wilgotnym miejscu, które stymuluje proces fermentacji liści. W zależności od długości trwania fermentacji (do 4 godzin), powstają różne odmiany herbaty (np. herbata zielona nie jest w ogóle poddawana temu procesowi, czerwona poddawana jest półfermentacji, a czarna fermentacji pełnej). Niektóre odmiany czerwonej herbaty poddaje się procesowi fermentacji w jaskiniach nawet przez 60 lat.

3. Wypalanie. Liście przechodzą przez komorę wypełnioną gorącym powietrzem. Mają już tylko 1/4 swej pierwotnej objętości.

4. Sortowanie. Liście przesiewane są przez różne sita, dzięki czemu można je podzielić na jednolicie wyglądające partie. Wielkość liści nie świadczy jednak o jakości herbaty.

Herbaty zielonej nie poddaje się procesowi fermentacji. Zamiast tego działa się na nią gorącą parę przez około 35 sekund. Zapobiega to utlenianiu polifenoli i witamin.

Niektóre odmiany herbat poddaje się też procesowi skręcania, który miesza różne składniki zawarte w liściu i potęguje jej późniejszą moc.

Liście poddane powyższym procesom można wymieszać w specjalnych bębnach obrotowych z płatkami kwiatowymi, skórkami z owoców, olejkami zapachowymi lub alkoholami, dzięki czemu powstają herbaty aromatyzowane (np. popularna Earl Grey).

Ze względu na zróżnicowanie procesu produkcji wydzielamy 5 podstawowych odmian herbaty:
*herbata zielona - nie poddaje się jej procesowi fermentacji
*herbata biała - powstaje z nierozwiniętych listków i pączków zbieranych wczesną wiosną, przechodzi tylko proces suszenia (czasami poddaje ją się fermentacji w 10%)
*herbata żółta - produkcja okryta jest tajemnicą; prawdopodobnie proces fermentacji jest gwałtownie przerywany
*herbata czerwona - liściom pozwala się długo rosnąć, jest poddawana procesowi półfermentacji
*herbata czarna - poddana pełnemu procesowi fermentacji

Korzyści z picia herbaty

Liście herbaty zawierają do 30% garbników (m.in. taniny), które hamują rozwój bakterii w jamie ustnej, ochraniają błonę śluzową oraz pomagają zwalczać biegunkę (choć ten efekt neutralizuje dodanie cukru do herbaty). Tanina ma też pozytywny wpływ na nasze oczy.
Zawiera do 4% teiny (odpowiednika kofeiny), dzięki czemu działa pobudzająco i wspomaga koncentrację oraz pamięć. Przyspiesza też trawienie alkoholu. Im dłuższy proces fermentacji, tym większa zawartość teiny.
Herbata nie zawiera kalorii, można ją więc pić nawet w trakcie diety niskokalorycznej.
Zawiera wiele witamin: A, B1, B2, PP, C, E oraz K.
Reguluje procesy trawienne. Działa też pozytywnie na wątrobę.
Ma właściwości moczopędne. Polecana jest w leczeniu krwiomoczu i zapalenia nerek. Zapobiega kamicy żółciowej i moczowej. Ma pozytywny wpływ na funkcjonowanie nerek, nadnerczy oraz śledziony.
Zawiera flawonoidy (polifenole), które hamują proces starzenia oraz wzmacniają odporność i pomagają zwalczać infekcje. Herbata ma właściwości antyutleniające, które obniżają ryzyko wielu nowotworów (układu moczowego i trawiennego, nowotworów skóry, płuc i sutka) oraz zaćmy. Ponadto chroni serce dzięki obniżeniu poziomu złego cholesterolu i zapobieganiu zwężania się naczyń krwionośnych. Dzięki tak wysokiej zawartości flawonoidów herbata ma wyższe właściwości antyrodnikowe niż większość warzyw i owoców!
Herbata zawiera fluor, który wzmacnia zęby i kości oraz zapobiega próchnicy. Badania dowiodły, że picie przez 6 lat jednej filiżanki herbaty dziennie zwiększa gęstość kości nawet o 5%.
Herbata z cytryną i miodem jest środkiem napotnym wskazanym w przeziębieniu.
Ponadto każda z odmian herbaty ma swoje specyficzne właściwości, dzięki czemu każdy może znaleźć herbatę odpowiednią dla swojego organizmu.

Negatywny wpływ herbaty

Negatywny wpływ herbaty na organizm łączony jest głównie z nadmiernym spożyciem teiny i jest podobny do efektów wywołanych przez nadmierne spożycie kawy. Według naukowców bezpieczną dawką jest 5 filiżanek herbaty dziennie.
Zbyt duża ilość teiny powoduje uczucie nerwowości i rozdrażnienia. Wypita przed snem może utrudniać zasypianie.
Herbata może wpłynąć na żółknięcie zębów.
54% osób ma gen, który spowalnia detoksykację teiny w wątrobie. W ich przypadku wypicie powyżej 4 filiżanek herbaty może zwiększać nawet o 133% ryzyko ataku serca.

Parzenie i podawanie herbaty
Najlepszy napar herbaciany powstaje przy użyciu miękkiej wody. Nie powinno się wybierać wody mineralnej. Najlepiej odfiltrować wodę z kranu lub pozostawić ją w ocienionym miejscu na 24 godziny.
Przed wsypaniem herbaty należy ogrzać czajniczek przelewając go wrzątkiem.
Wodę doprowadzamy do białego wrzenia czyli momentu, kiedy woda zaczyna mętnieć. Temperatura wody uzależniona jest od odmiany herbaty.
Ilość zaparzanej herbaty oraz długość parzenia uzależniona jest od jej odmiany oraz od naszych indywidualnych preferencji.
Na początku procesu zaparzania uaktywnia się teina. Dopiero po 4 minutach wydzielają się garbniki oraz polifenole, które neutralizują działanie teiny oraz pozytywnie wpływają na układ pokarmowy (choć nadają herbacie gorzkawy posmak).
Wiele gatunków herbat można parzyć kilkakrotnie.

Herbatę powinno przechowywać się w większych ilościach w szczelnie zamykanych puszkach.



poniedziałek, 30 października 2017

Niepewna przyszłość napojów gazowanych

Znalezione obrazy dla zapytania Niepewna przyszłość napojów gazowanych


Prowadzenie zdrowego stylu życia wyklucza spożywanie (poza wodą) napojów gazowanych i wód smakowych.

Prowadzone przez wiele lat badania udowodniły, że działanie napojów gazowanych na organizm człowieka jest jednoznacznie negatywne. W roku 2016 ludzkość wypiła ponad 190 miliardów litrów bezalkoholowych napojów gazowanych. Jest to ilość, której ustępują soki naturalne i mleko. Według danych ACNielsen Polsce od grudnia 2016 r. do stycznia 2017 r. sprzedaż napojów gazowanych wzrosła o ponad 23%, a soków, nektarów i napojów niegazowanych o 17% w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej. Przeciętny Polak w ciągu roku spożywa 65 litrów napojówgazowanych oraz 21 litrów soków owocowych.

Napoje gazowane są mieszanką składającą się głównie z wody, dwutlenku węgla oraz dziesiątków naturalnych i sztucznych dodatków spożywczych, takich jak substancje smakowe, słodzące i konserwujące. Przeciętna puszka (0,33 ml) napoju gazowanego zawiera 150 kcal oraz 38 g dodanych środków słodzących. Substancje te prowadzą do próchnicy zębów. Natomiast kwaśne substancje zawarte w napojach powodują uszkadzania szkliwa zębów, co zostało udowodnione przez brytyjskich naukowców i opublikowane w The British Dental Journal. Według Petera Rock z Birmigham University napoje gazowane to główny czynnik uszkadzający szkliwo wśród nastolatków. Wystarczy raz dziennie pić napoje gazowane, aby ryzyko uszkodzeń szkliwa znacznie wzrosło. Cztery do pięciu szklanek dziennie podnosi szanse 12-latka na uszkodzenie szkliwa o 252%. Większa ich ilość potęguje ryzyko o 513%. Woda i mleko natomiast obniżają ryzyko uszkodzenia szkliwa.

Warto zwracać baczną uwagę na to, co pijemy na co dzień. Badania American Academy of Pediatrics wykazały, że 21% energii dostarczanej naszemu organizmowi pochodzi z napojów. Natomiast w 50% są one odpowiedzialne za nadmiar kalorii, jaki spożywamy. Stąd też napoje gazowane, są jedną z głównych przyczyn chorób cywilizacyjnych. Ponadto deregulują one gospodarkę żywieniową, co prowadzi do niedożywienia lub otyłości. Dotyczy to głównie młodych osób będących bardziej podatnymi na niedobory różnych składników mineralnych (np. wapnia) w diecie. Badania wykazały, że dzieci pijące słodzone cukrem napoje częściej są otyłe, a ryzyko otyłości rośnie o kolejne 60% z każdym dodatkowym spożyciem napoju.

Innym, w większości napojów gazowanych, składnikiem jest kofeina - występuje ona w 8 na 10 najpopularniejszych bezalkoholowych napojów gazowanych. Kofeina uzależnia fizjologicznie już przy dziennej dawce 100 mg. Jedna puszka coli to 41 mg kofeiny.

Warto wiedzieć, że wszystkie napoje gazowane, nawet te dietetyczne, zwiększają ryzyko chorób serca i cukrzycy. Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Bostonie odkryli, że dorośli, którzy codziennie wypijają co najmniej jedną szklankę napoju gazowanego, niemal o połowę zwiększają swoje szanse na zachorowanie na zespół metaboliczny. Objawia się on m.in.: zwiększona ilością tłuszczu brzusznego, niskim poziomem dobrego cholesterolu oraz wysokim ciśnieniem krwi. Dr Ramachandran, który koordynował badania, stwierdza, że ryzyko wystąpienia chorób serca lub udaru podwaja się u osób z zespołem metabolicznym. Według niego istnieje też obawa, że osoby te zachorują na cukrzycę. Ponadto picie napojów gazowanych może przyczynić się do powstania wzdęć (dwutlenek węgla).

Pamiętajmy, że zdrowiu szkodzą nie tylko napoje gazowane z cukrem, ale także napoje dietetyczne (np. light). Co prawda dostarczają one mniejszej ilości kalorii z powodu wykluczeniu cukru. Nie oznacza to jednak, że napoje te całkowicie pozbawione są substancji słodzących. Wręcz przeciwnie. W przypadku najpopularniejszego napoju gazowanego coli i coli light używany jest karmel amoniakalno - siarczynowy, który w większych ilościach powodował u zwierząt doświadczalnychzmiany w obrazie krwi i skurcze mięśni. Zawarty w napojach kwas ortofosforowy (regulator kwasowości E338) wypłukuje z organizmu wapń, magnez i żelazo, a co za tym idzie przyczynić może się do osłabienia zębów i kości.

Ostatnie, trwające trzy lata, badanie 2500 ludzi nie starszych niż 60 lat dowiodło, że kobiety regularnie pijące colę (raz dziennie) miały o 4% mniejszą gęstość układu kostnego niż kobiety, które nie piją coli. Podobne wyniki otrzymano w przypadku coli light i były tłumaczone zawartością kofeiny. Mężczyźni, jak wykazały badania, byli na tą negatywną właściwość coli odporni.

Kolejne składniki obu typów napojów to benzoesan i cyklaminian sodu. Pierwsza substancja ma symbol E211 i wykorzystywana jest jako substancja konserwująca (uważana jest za najniebezpieczniejszy konserwant), druga natomiast wykorzystywana jest jako substancja słodząca i powinny się jej wystrzegać wszystkie osoby skłonne do alergii. We wszystkich napojach dietetycznych zawarty jest również aspartam, który uważany jest za najbardziej niebezpieczną substancją dodawaną do żywności.

Aspartam odpowiada za ponad 75% doniesień o niekorzystnych reakcjach na dodatki do żywności przekazywanych do FDA. Według US Department of Health and Human Services, aspartam może wywoływać 92 różne symptomy, m.in.: bóle i zawroty głowy, napady epilepsji, nudności, drętwienia, skurcze mięśni, przybieranie na wadze, wysypki, depresje, zmęczenie, drażliwość, częstoskurcz serca, bezsenność, problemy z widzeniem, utratę słuchu, palpitacje serca, trudności z oddychaniem, ataki niepokoju, niewyraźną wymowę, utratę smaku, szum w uszach, utratę pamięci i bóle stawów. Badacze i lekarze studiujący niekorzystne działanie aspartamu stwierdzili, że jego spożywanie może się przyczynić do wywołania lub pogorszenia stanu w następujących chorobach chronicznych: guz mózgu, stwardnienie rozsiane, epilepsja, chroniczny syndrom zmęczenia, choroba parkinsona, choroba alzheimera, opóźnienie umysłowe, chłoniak, wady wrodzone, fibromyalgia i cukrzyca. Należy unikać napojów gazowanych i innych produktów zawierających tę substancję!.

Reasumując, większość dodawanych do napojów gazowanych substancji jest opatrzona etykietą odradza się częste spożycie, jednak tak naprawdę te substancje powinny zostać wycofane z akceptowanych przez Ministerstwo Zdrowia dodatków spożywczych. Niestety względy ekonomiczne są widocznie istotniejsze od zdrowia.

Alternatywnie do napojów gazowanych polecam wodę bądź herbatę. 




niedziela, 29 października 2017

MLEKO NIE JEST PODSTAWĄ ZDROWYCH KOŚCI I ZĘBÓW


Znalezione obrazy dla zapytania MLEKO nie jest PODSTAWą ZDROWYCH KOŚCI I ZĘBÓW"

Próchnica jest spowodowana brakiem równowagi i niedoborem składników odżywczych wynikających ze spożywania nadmiernie przetworzonej żywności.


Wszyscy wiemy, że zdrowie zębów i dziąseł jest odbiciem stanu zdrowia całego organizmu. Ale czy wiemy, że próchnica spowodowana jest brakiem równowagi i niedoborem składników odżywczych wynikających ze spożywania nadmiernie przetworzonej żywności? Gdy w 1936 r. dr Price prowadził systematyczne badania odnośnie próchnicy, zauważył, że rdzenni Aborygeni nie mieli żadnych problemów dentystycznych. Jednak po przejściu na typową dietę współczesnego człowieka, 70% z nich zaczęło cierpieć na próchnicę.

Dr Price wyszczególnił wówczas 3 klasy związków, których brakuje nam we współczesnej diecie:
*witaminy rozpuszczalne w tłuszczach typu A i D (brak ich w chudym mleku podczas gdy Aborygeni spożywają 10 razy więcej witaminy A niż przeciętny Amerykanin
*sole mineralne (zwiększone zapotrzebowanie występuje przy spożyciu leków, kawy, narkotyków
*enzymy czyli katalizatory reakcji chemicznych ułatwiające trawienie pokarmów (zostają zniszczone podczas gotowania).

Właśnie tych 3 grup składników brakuje w chudym, pasteryzowanym mleku. Podczas procesu pasteryzacji (ogrzaniu go do temperatury 100 °C w ciągu 1 minuty lub do 85 °C w ciągu 30 minut) giną wszystkie enzymy i większość witamin, a jony wapnia organicznego przechodzą w nieprzyswajalną nieorganiczną postać. Chude mleko jest całkowicie pozbawione witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, a to właśnie 2% dodatek tłuszczu jest warunkiem niezbędnym do wchłaniania wapnia w jelicie cienkim. Dobrą alternatywą może być mleko kozie, lub mleko niskolaktozowe o zawartości tłuszczu min 2%. Wiele osób także zapomina, iż do wchłaniania wapnia potrzebna jest obecność magnezu. 

Niedobór magnezu powoduje zaburzenie 300 reakcji enzymatycznych oraz procesów wytwarzania energii.


piątek, 27 października 2017

"DODATKI SPOŻYWCZE SĄ NIEBEZPIECZNE"


Znalezione obrazy dla zapytania DODATKI SPOŻYWCZE SĄ nieBEZPIECZNE



Sztuczne słodziki mogą powodować m.in.: syndrom przewlekłego zmęczenia, epilepsję, chorobę Parkinsona, Alzheimera, depresje itp.

W 1965 roku chemik pracujący nad nowym lekiem na wrzody żołądka, przez przypadek odkrył sztuczny słodzik – aspartam (E951), substancję 200 razy słodszą od cukru. Trafił on na rynek dopiero po 16 latach. Najpierw był sztucznym słodzikiem, substytutem cukru, później pojawił się w napojach i środkach dietetycznych. W 1983 roku ujawniono, że aspartam zwiększa łaknienie na węglowodany co powoduje zwiększenie masy ciała. W 1991 r. zarejestrowano 167 działań niepożądanych, a w 1994 udokumentowano 88 toksycznych symptomów. Były to między innymi defekty noworodków, syndrom przewlekłego zmęczenia, epilepsja, Parkinson, Alzheimer, depresje...

Obecnie głównym dodatkiem polepszającym smak i zapach większości potraw, włączając w to produkty dla niemowląt jest glutaminian sodu (E621, MSG). Odkryto go w 1908 roku ale dopiero badania z 1950 roku ujawniły, że już jedna dawka glutaminianu powoduje u badanych szczurów uszkodzenia neuronów w wewnętrznej warstwie siatkówki, uszkodzenia podwzgórza oraz zaburzeń układu dokrewnego. Ponadto, tak jak sztuczny słodzik, powoduje wzrost masy ciała co kończy się chorobliwą otyłością. Zarówno aspartam jak i glutaminian sodu to dodatki spożywcze więc nie muszą być tak dokładnie przebadane jak leki.

Są obecne w dietetycznych napojach, gumach do żucia, mrożonkach, przyprawach i zupach w proszku. A nieświadomi klienci spożywają je każdego dnia. Dr Russel Blaylock uważa, że dodatki spożywcze takie jak aspartam, MSG, cysteina, kwas asparaginowy należą do substancji zwanych ekscytotoksynami. Są to toksyny stymulujące neurony aż do śmierci, powodując różnorakie uszkodzenia mózgu. Wszyscy powinniśmy wystrzegać się tych substancji, tym bardziej jeśli cierpimy na schorzenia neurologiczne lub nadwagę.

W przypadku MSG (glutaminian sodu) wystrzegaj się rożnych polepszaczy smaku, symbolu E621, hydrolizowanych białek roślinnych. Wybieraj producentów, którzy informują, że ich produkty są wolne od MSG. W celu zmniejszenia wchłaniania MSG możesz używać izoleucyny i lizyny, natomiast kurkumina, sylimaryna i ginko biloba blokują jego działanie.

W przypadku aspartamu wystrzegaj się dietetycznych środków spożywczych, symbolu E951 i napisów ostrzegających, że dany produkt jest źródłem fenyloalaniny (składnik aspartamu) i nie może być spożywany przez chorych na fenyloketonurię. 


czwartek, 26 października 2017

Ryby - samo zdrowie, ale...


Znalezione obrazy dla zapytania Ryby - samo zdrowie, ale...


Jakie są najbardziej wartościowe składniki w rybim mięsie? Jak zminimalizować ryzyko związane z metalami ciężkimi?

W zeszłym roku przeciętny Polak zjadał o połowę mniej ryb niż mieszkańcy innych krajów europejskich i kilkakrotnie mniej od światowych liderów - Japończyków (rocznie 65,8 kg na osobę) i Norwegów (46,3 kg). Czy jest jakiś związek między długowiecznością a rybami? Depresją a rybami? A demencją? Okazuje się, że tak. Poniżej kwintesencja tego, co warto wiedzieć o rybie.

11 powodów dla których warto jeść ryby:


*Wygładzają zmarszczki. I to nie tylko z powodu witaminy A i E, które pozytywnie wpływają na zdrowie skóry. To głównie dzięki kwasowi wielonienasyconemu omega-3, który ma właściwości wygładzające skórę.

*Zmniejszają ryzyko nowotworów. Dieta bogata w ryby jest zalecana przede wszystkim osobom, które zagrożone są nowotworami. Według badań kwasy omega-3 powstrzymują rozwój komórek nowotworowych m.in. prostaty, piersi, jelita grubego i płuc. Ponadto wzmacniają układ odpornościowy. Badania dr Teresy Norat z International Agency for Research on Cancer w Lyonie wykazały, że u osób spożywających najwięcej ryb ryzyko zachorowania na raka jelita grubego jest o 31% mniejsze niż u tych, którzy unikają rybiego mięsa. Dane WHO wykazują, że wzrost spożycia ryb zmniejsza odsetek umieralności z powodu raka płuc u mężczyzn o 8,4%. Zawarte w rybach witaminy A, D i E zapobiegają natomiast tworzeniu się, szkodliwych w nadmiarze, wolnych rodników tlenu, odpowiadających m.in. za obniżenie sprawności układu immunologicznego i uszkodzenie tkanki nerwowej.

*Wspomagają rozwój płodu i dziecka. Badania prowadzone przez dra Erica Rimma z Harvard University dowiodły, że kwasy tłuszczowe, które w okresie ciąży przenikają z pokarmu matki do organizmu płodu lub podczas laktacji przedostają się do matczynego mleka, korzystnie wpływają na rozwijający się mózg dziecka. Badania opublikowane w piśmie "Lancet" wykazały, że dzieci matek spożywających w czasie ciąży mniej niż 340 g ryb tygodniowo częściej trafiały do grupy uczniów o najmniejszych zdolnościach werbalnych niż dzieci kobiet, które jadły więcej ryb. Dzieci matek nie lubiących rybiego mięsa jako trzylatki częściej sprawiały problemy, miały więcej trudności w komunikowaniu się z rówieśnikami, a w wieku 7-8 lat obserwowano u nich zaburzenia zachowania. Do podobnych wniosków doszli badacze z Bristol University i National Institutes of Health. Wykazali oni, że dzieci kobiet często odżywiających się rybami w czasie ciąży i laktacji miały lepszą koordynację ręka - oko oraz wyższy iloraz inteligencji.

*Wpływają pozytywnie na wzrok. Kwasy omega-3 korzystnie wpływają na siatkówkę oka i zapobiegają chorobom oczu. Kwasy omega-3 odgrywają ważną rolę jako składnik budowy błon komórkowych (szczególnie w układzie nerwowym oka). W związku z tym, że nasz organizm nie potrafi sam wyprodukować tego kwasu, bardzo istotne jest jedzenie ryb.

*Są źródłem łatwoprzyswajalnego białka. Białka zawarte w rybach zawierają cały szereg aminokwasów egzogennych i mają bardzo wysoką wartość odżywczą. Ponadto posiadają one niewielką ilość tkanki łącznej, co dodatkowo podwyższa strawność i przyswajalność białka w organizmie, która wynosi 97%. Dla porównania przyswajalność białka pochodzącego z mięsa wynosi 70-80%.

*Poprawiają zdolności umysłowe i poprawiają pamięć. Najnowsze badania Harvard School of Public Health przeprowadzone wśród dzieci w wieku szkolnym wykazały, że uczniowie, których dietę wzbogacano suplementami kwasów omega-3, w ciągu trzech miesięcy osiągnęły tak duży postęp w nauce jak ich rówieśnicy w ciągu trzech lat. Uczniom znacznie poprawiła się pamięć i koncentracja. Badania wykazały, że dieta obfita w ryby zwiększa ilość substancji szarej w korze mózgu.

*Mają właściwości przeciwzapalne. Ryby zmniejszają ryzyko wielu chorób, m.in. miażdżycy, arytmii serca, udaru mózgu i schorzeń reumatologicznych. Działają pozytywnie na układ krwionośny, obniżają ciśnienie krwi i poziom złego cholesterolu (a podwyższają stężenie dobrego cholesterolu) oraz znacznie zmniejszają ryzyko powstawania zakrzepów żylnych. Powodem są wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3. Dzięki omega-3 organizm człowieka wytwarza lipidy o silnym działaniu przeciwzapalnym (tzw. resolwiny). Ponadto tłuszcze zawarte w rybie są bardzo dobrze przyswajalne przez organizm. Z badań specjalistów z Harvardu wynika, że spożywanie 85 g łososia lub 170 g makreli tygodniowo zmniejsza ryzyko śmierci z powodu chorób serca o 36% i może przedłużyć życie o 17%. Najzdrowszymi rybami są ryby tłuste.

*Działają antydepresyjnie. Co najmniej w trzech badaniach przeprowadzonych w USA, Wielkiej Brytanii i Izraelu stwierdzono, że zwiększenie spożycia kwasów tłuszczowych omega-3 zawartych wyłącznie w rybie ma ogromny wpływ na funkcjonowanie ludzkiego mózgu i stan emocjonalny. To może tłumaczyć dlaczego Japończycy i Finowie, którzy codziennie jedzą ryby, najrzadziej cierpią na depresję. W badaniu brytyjskich uczonych przedstawiono dane, według których u 88% pacjentów z zaburzeniami emocjonalnymi zaobserwowano radykalne zmniejszenie wahań nastroju, liczby ataków paniki i depresji po wyłączeniu z diety cukrów, kofeiny, alkoholu, tłuszczów nasyconych i po jednoczesnym zwiększeniu spożycia owoców, warzyw zielonych, a przede wszystkich tłustych ryb.

*Zapobiegają anemii i wspomagają prawidłowy rozwój. Są bogate w witaminy i składniki mineralne. Są to głównie witaminy A i D (duże ilości występują w śledziu, sardynce, węgorzu, łososiu i makreli), witamin rozpuszczalnych w wodzie - B1, B2, B6, B12 oraz PP, żelazo (głównie w śledziu i sardynce) oraz fosforu, selenu, magnezu, wapnia i jodu, potrzebnego m.in. do prawidłowej pracy tarczycy.

*Zmniejszają ryzyko i łagodzą skutki astmy. To takich wniosków doszli naukowcy z Cambridge University oraz niezależnie naukowcy z Harvard University. Badaniem objęci byli 2112 uczących się 18-latków z USA i Kanady. Okazało się, że młodzież, której dieta była uboga w kwasy omega–3 miała mniej wydolne płuca i była bardziej narażona na występowanie przewlekłego zapalenia oskrzeli i astmy.

*Zapobiegają starczej demencji. Francuscy naukowcy z uniwersytetu w Bordeaux przebadali 1674 osoby, które ukończyły 68 lat. Okazało się, że demencja starcza znacznie rzadziej występowała u osób, których dieta zawierała ryby i owoce morza, niż u pozostałych uczestników eksperymentu. Nie wykazano natomiast, by spożycie mięsa miało wpływ na stan umysłu badanych.

ALE...

Wiemy już, że ryby są niezwykle zdrowe. W ich mięsie jest dużo białka oraz wpływające bardzo pozytywnie na organizm kwasy tłuszczowe z grupy omega-3. Jedynym ALE są dioksyny, w tym metylortęć, zgromadzone w tkankach ryb. A to wszystko za sprawą zanieczyszczenia wody i atmosfery. Degradacja środowiska sprawia, że praktycznie wszystko to, co jemy jest w mniejszym bądź większym stopniu skażone. Co gorsza nie jesteśmy w pełni świadomi czego się wystrzegać.

Według ekspertów z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego oraz Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą kwas tłuszczowy omega-3 powinien być stałym składnikiem diety mam. Ciężarne kobiety powinny zadbać o to, aby w ich diecie znalazło się odpowiednio dużo ryb, najlepiej morskich. Są one niezbędne dla rozwoju dziecka już w życiu płodowym i we wczesnym niemowlęctwie. Z tą opinią zgadzają się eksperci z Państwowego Instytutu Weterynarii, którzy uważają, że ryzyko zatrucia dioksynami pochodzącymi od ryb spożywanych przez Polaków tłustych ryb jest znikoma i że także kobiety w ciąży mogą po nie sięgać bez obaw.

Ograniczenia w spożyciu ryby wprowadziła jednak Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków ([[FDA]]), która oceniła, że kobiety w wieku rozrodczym oraz dzieci mogą zjeść bez obaw 340 g mięsa różnych ryb tygodniowo. EPA, badająca ryby słodkowodne, zaleca z kolei, by młode kobiety nie jadły tygodniowo więcej niż 170 g rybiego mięsa, dzieciom natomiast nie należy podawać go więcej niż 57 g. Natomiast dr Mike Knapton z British Heart Foundation uważa, że dorosłe osoby, poza kobietami w ciąży i karmiącymi, powinny jadać dania z ryb nie dwa razy w tygodniu, jak dotychczas zalecali lekarze, ale nawet codziennie.

Czy korzyści ze spożywania rybiego tłuszczu przeważają nad ryzykiem szkodliwego oddziaływania dioksyn? W Polsce obowiązują przepisy Unii Europejskiej mówiące o maksymalnym poziomie dioksyn, wyrażone jako pg/g ([[pikogram]] dioksyn na jeden gram żywej wagi ryby) świeżej tkanki, która wynosi w całej Unii Europejskiej 4 pg/g. Natomiast ustalony przez Naukowy Komitet ds. Żywności UE norma TDI (Tolerable Daily Intake - tolerowane pobranie dzienne) wynosi 10 pg/kg, a TWI (Tolerable Weekly Intake - tolerowane pobranie tygodniowe) wynosi 14 pg/kg masy ciała, a w przypadku PTMI (Provisional Tolerable Monthly Intake - tymczasowe tolerowane pobranie miesięczne) ustalona przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) równej 70 pg/kg masy ciała.

Dioksyny nie występują wyłącznie w rybach. Globalne zanieczyszczenie środowiska dioksynami i innymi związkami chloroorganicznymi, sprawia, że obecność tych substancji w żywności, zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego, jest nieunikniona. Według danych Departamentu Zdrowia USA, w przypadku populacji generalnej USA, procentowy udział dioksyn dostających się do organizmu człowieka wraz z rybami i olejami rybnymi wynosi 6,6%, a w mleku i jego przetworach - 35%, natomiast w mięsie i jego przetworach - ponad 50%.

Jakie ryby warto jeść?


Reasumując, warto jeść ryby, zdecydowanie bardziej niż np. mięso. Aby zniwelować ryzyko dostania się dioksyn do naszego organizmu warto wybierać te najlepsze - tłuste o małych rozmiarach lub ryby chude morskie. Do nich zaliczyć można: szczupaka, łososia, pstrąga słodkowodnego, flądrę, suma, solę, dorsza oraz krewetki i ostrygi. Zawierają one mniej dioksyn niż ryby większe (stare) i hodowlane, które karmione są paszami zawierające już dioksyny.

Odradzane jest natomiast spożywanie makreli, tuńczyka, miecznika, rekina i krabów oraz generalnie ryb bałtyckich i słodkowodnych. Ryby te mogą bowiem zawierać dużo większe ilości dioksyn. Dioksyny te wpływają również negatywnie na płodność mężczyzn. Dowodzą tego badania naukowców ze szwedzkich uniwersytetów w Lund i Goeteborgu oraz w duńskim Arhus, których pracą kierowała doc. Yvonne Lundberg Giwercman z Malmoe. Jak wynika z badań, którymi objęto 680 mężczyzn z Polski, Szwecji, Ukrainy i Grenlandii, pod wpływem tych związków zawartych w tłuszczu rybim u co piątego mężczyzny może dojść do zmniejszenia produkcji plemników nawet o 40%.

Kilka słów o najpopularniejszych w Polsce rybach:


Dorsz – zawiera niewiele kwasów tłuszczowych (0,2 g na 100 g ryby). Jest jednak bogatym źródłem białka, selenu i witaminy B12. Zawiera wiele witamin A, B1, B2 i PP. Ponadto jest doskonałym źródłem jodu regulującego działanie tarczycy - 100 mg na 100 g ryby to prawie cała dzienna dawka pierwiastka potrzebna dorosłemu człowiekowi. Jedna z najmniej kalorycznych ryb. Długość dorosłego osobnika dochodzi do 130 cm. Niestety, rybie grozi wyginięcie. Nadaje się do gotowania, smażenia i grillowania, duszenia w warzywach, a wędzona do past i sałatek.

Łosoś – jedna z najbardziej tłustych ryb, zawierająca aż 3,48 g (na 100 g ryby) wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. To ponad trzydziestokrotnie więcej niż dorsz. Dodatkowo znajdziemy w niej wiele witamin A, B, D i E, jodu i potasu. W łososiach hodowlanych karmionych paszą stężenie toksycznych związków chloroorganicznych może być wyższe niż u łososi wolno żyjących, których pokarm jest urozmaicony. Idealna do smażenia, grillowania, do zupy rybnej, nadaje się też na sosy i nadzienia.

Makrela
- tłusta ryba, zawiera bardzo dużo kwasów omega-3 (3,5 g w 100 g makreli). Jest bardzo dobrym źródłem selenu, pierwiastka odpowiedzialnego za m.in. naszą odporność. Makrela atlantycka dochodzi do 50 cm. Smaży się ją i grilluje, świetnie smakuje wędzona jako dodatek do pieczywa.

Panga (pangasius hypophthalmus)
- ryba słodkowodna, importowana do Polski głównie z wietnamskich hodowli, choć zdarzają się pangi odławiane z rzeki Mekong lub Chao Phraya. Ponieważ jest dokarmiana paszą z rybiego tłuszczu, w którym gromadzą się toksyny, może zawierać wyższe od dopuszczalnego stężenie dioksyn. Ponadto, w przypadku wietnamskich hodowli ryby faszerowane są antybiotykami, tak aby przeżyły w brudnej wodzie. Obecnie odradza się ich spożywanie.

Sola
– delikatna, lekkostrawna i bardzo popularna w Polsce ryba. W kuchni francuskiej uznawana jest za najwykwintniejszą rybę morską. Dorasta do 70 cm długości i maksymalnie 3 kg wagi. Świetnie nadaje się do gotowania, duszenia lub smażenia (najzdrowiej na oleju z oliwek).

Śledź – tłusta ryba, bogata w wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 (2 g na 100 g ryby. Ponadto śledź to bogactwo witaminy E, D (ponad 10 razy więcej niż mleko), B2, B6, wapń i fosfor. To także cenne źródło potasu, selenu i żelaza. Ryba nadaje się do świetnie do smażenia, grillowania, choć najczęściej jemy ją marynowaną pod postacią sałatki śledziowej.

Tuńczyk
– tłusta ryba, długość do 3 m, waga do 500 kg. Może zawierać wyższy poziom dioksyn z uwagi na rozmiary i długość życia. Zawiera 0,83 g kwasów omega-3, jest szczególnie bogata w witaminę PP. W Japonii często spożywany na surowo w postaci sushi. świetna do pieczenia na ruszcie.



środa, 25 października 2017

Herbata dawniej i dziś

Znalezione obrazy dla zapytania Herbata dawniej i dziś


Herbata zachwyca nas smakiem i aromatem od tysiącleci. Jaka jest jej historia?

Stolicą herbaty są Chiny. Niezwykły smak tego napoju sprawił, że bardzo szybko stała się popularna na wszystkich kontynentach. Wiążą się z nią różne legendy i zwyczaje, które pozostały do dziś w nazwach jej odmian lub tradycyjnych rytuałach.

Azja

Chińczycy jako pierwsi już prawie 5 tysięcy lat temu zaczęli rozkoszować się smakiem herbaty. Pierwsze pisemne wzmianki na ten temat pochodzą jednak z VIII wieku przed naszą erą. Pierwsze uprawy powstały w III wieku naszej ery. Wkrótce w Chinach zaczął wytwarzać się kult herbaty, opisany przez chińskiego poetę Lu Wu w VIII wieku w "Świętej księdze herbaty", która stanowiła swoisty kodeks herbaty.

W Chinach wkrótce rozwinęły się różne szkoły picia herbaty, które przyporządkować można do panujących dynastii: T'ang, Sung i Ming. Zanim jednak duch taoizmu, buddyzmu i konfucjanizmu natchnęły rytuał picia herbaty, przyrządzana była ona w zupełnie inny sposób. Liście herbaty gotowano, następnie tłuczono i formowano w kulkę, którą gotowano z ryżem, imbirem, solą, skórkami pomarańczy, korzeniami, mlekiem oraz cebulą. Ten zwyczaj do dziś przetrwał w Tybecie oraz w niektórych plemionach mongolskich, a plasterek cytryny dodawany początkowo w Rosji do herbaty jest właśnie echem tamtego sposobu przyrządzania herbaty.

Za czasów dynastii T'ang wykształcił się już ceremoniał picia herbaty. Z dawnej metody pozostała już tylko sól. Bryłkę herbaty przypiekano na palenisku, a następnie rozdrabniano na proszek. Do gotującej się wody stopniowo dodawano sól, a następnie herbatę. Na koniec dolewano trochę zimnej wody.

Za panowania dynastii Sung, proszek herbaciany zaczęto ubijać bambusową trzepaczką. Usunięto sól. Powstawały traktaty o rodzajach herbaty, a koneserzy prześcigali się w znajdowaniu coraz lepszych odmian.

Nagły najazd plemion mongolskich w XIII wieku zrujnował kraj i zniszczył kulturę picia herbaty. Dynastia Ming, próbując odbudować kraj, napotykała na wiele trudności. Proszkowana herbata odeszła w niepamięć. Zaczęto parzyć liście w miseczkach. Wówczas zachodni świat poznał herbatę, choć długo nie mógł dowiedzieć się o poprzednich metodach jej przyrządzania.

Chińczycy długo strzegli swojego herbacianego sekretu i dopiero na początku IX wieku jeden z mnichów przewiózł pierwsze nasiona do Japonii. Cesarz Saga rozkazał wówczas uprawiać herbatę w japońskich prowincjach. Dzięki spokojniejszemu nurtowi historii, który oszczędził Japonii barbarzyńskich napadów, kunszt picia herbaty mógł rozwijać się bez przeszkód i wkrótce wytworzyła się ceremonia Picia Herbaty zwana Cha-no-yu czyli Drogą Herbaty. W XV wieku zaczęto mówić o herbatyzmie, który był czymś więcej niż tylko estetyzmem i umiłowaniem sztuki.

Japońska Ceremonia Picia Herbaty uwzględnia wiele drobiazgów, które składają się na jej urok. W pięknych ogrodach wznosi się lekkie konstrukcyjnie pawilony herbaciane, które w pierwszych źródłach zwano "siedzibami wyobraźni". Ich aranżacja cechuje się puryzmem i asymetrycznością. Wejście do pawilonu nie jest z reguły wyższe niż 90cm, co symbolizuje równość i pokorę uczestników, którzy muszą pochylić się nisko, aby wejść do środka. Gospodarz przygotowuje herbatę sproszkowaną, ubijając ją bambusową trzepaczką, następnie podaje kolejno gościom, którzy piją z tego samego naczynia.

W Tybecie i Mongolii do herbaty dodaje się masło. W niektórych plemionach kultywuje się zwyczaj zaparzania herbaty wraz z ryżem i przyprawami.

Europa

Do Europy herbata przywędrowała w XVII wieku za sprawą Holenderskich kupców, którzy następnie sprzedawali ją do Włoch, Francji, Niemiec i Portugalii.

Anglia cieszy się swoją popołudniową herbatą dzięki Karolowi II, który ożenił się z portugalską księżniczką Katarzyną Braganzą - wielką wielbicielką herbaty. Przywiozła w posagu skrzynię herbaty. Ze względu na wysoką cenę, herbata pozostawała długo napojem arystokracji, a skrzyneczki, w której ją przechowywano, zamykano na klucz w obawie przed zachłanną służbą.

Anglicy dzień zaczynają od porannej filiżanki herbaty z mlekiem (morning tea). W trakcie dziennych zmagań robią sobie przerwę na słynne five o'clock (afternoon tea), a wieczorem odprężają się przy "high tea".

Zwyczaj słodzenia herbaty upowszechnił się w Europie za sprawą Brytyjczyków końcem XVII wieku.

W Irlandii i Szkocji do herbaty dolewa się śmietanki.

W Szkocji wróżono z fusów po porannej herbacie. W liściach doszukiwano się symbolu podróży (kotwica), zdrady (kot) oraz powodzenia (drzewo).

Rosjanie otrzymali herbatę na ręce cara Michała I Romanowa w 1618 roku od cesarza Chin. Pod koniec XVII stulecia handel między Rosją a Chinami był już regularny i uwzględniał m.in. wymianę rosyjskich futer na chińską herbatę. Transport towarów karawanami trwał nawet do 1,5 roku, co przekładało się na wysoką cenę herbaty. Po otwarciu kolei transsyberyjskiej w 1903 roku herbata upowszechniła się a jej ceny spadły.

Zwyczaj picia herbaty w szklankach narodził się w Rosji. Rosjanie zamiast słodzić herbatę, biorą do ust kostkę cukru. Od XVIII wieku w Rosji zaczęto wykorzystywać samowary do zaparzania herbaty.

W Polsce herbata pojawiła się w XVII, choć jej upowszechnienie zawdzięczamy wymianie handlowej z Anglią w XVIII wieku. Wówczas ceny herbaty były jeszcze wysokie i przywilejem jej picia cieszył się tylko królewski dwór oraz bogata szlachta i mieszczanie. W XIX wieku wojska rosyjskie sprowadziły do Polski samowary, co przyczyniło się do wzrostu popularności herbaty.

Ameryka Północna

W ostatnim stuleciu gwałtownie wzrosło spożycie herbaty w Stanach Zjednoczonych. Pociągnęło to za sobą pojawienie się na rynku herbat wysokogatunkowych, a także innowacyjne pomysły, jak np. mrożoną herbatę (1904r. w upalny dzień jeden z kupców na targach chciał koniecznie zainteresować klientów swoimi herbatami i zaserwował je z lodem).

Stany Zjednoczone zawdzięczają swoje wyzwolenie spod panowania kolonizatorów właśnie herbacie! Bunt w bostońskim porcie wybuchł wówczas, gdy na herbatę przywożoną do kolonii w Ameryce Północnej podniesiono podatek.

Ameryka Południowa


W krajach Ameryki Południowej herbata azjatycka nie jest tak popularna jak Yerba Mate czyli napar przyrządzany z innej rośliny uznawanej za tutejszą herbatę.

Afryka

Ze względu na trudne warunki uprawy herbata pochodząca z afrykańskich plantacji jest gorszej jakości i wykorzystuje się ją przede wszystkim do uzupełniania mieszanek. Mimo to cieszy się dużą popularnością m.in. w Kenii, gdzie jest pita do każdego śniadania a także podczas przerwy w pracy. Pije się ją na gorącym mleku rozcieńczonym wodą.

Afrykańczycy odnaleźli roślinę, która naturalnie rośnie w ich klimacie i stanowi świetny odpowiednik oryginalnej herbaty. Mowa tu o czerwonokrzewie, z którego naparu powstaje napój Rooibos.

Australia


Hodowcy owiec w Australii gotują pokrojony w kostkę bekon w herbacie w puszkach po konserwach mięsnych. Następnie bekon zjadają, a herbatę wypijają.


czwartek, 19 października 2017

Sekrety czekolady





Dziewięć osób na dziesięć przyznaje, że uwielbia czekoladę.Ta dziesiąta nie mówi jednak prawdy.

Od tysiącleci czekolada fascynowała, rozbudzała emocje i wyostrzała zmysły. Wielu zastanawiało się nad siłą z jaką odzdziaływuje ona na nastrój czy umysł. Jaka jest jej historia? Na czym polega jej magia? Czy czekolada jest zdrowa? Czas poznać jej największe sekrety.

Historia czekolady rozpoczęła się od Olmeków - cywilizacji, która powstała około 3400 lat temu na terenach dzisiejszego Meksyku. Te ciepłe i wilgotne tereny były idealne do uprawy delikatnego drzewa kakaowego. Nasiona kakaowca Olmekowie stosowali do przyrządzania gorzkiego i mocno przyprawionego napoju. Pito go, a także stosowano jako ofiarę podczas świętych rytuałów przeprowadzanych przez kapłanów, królów i arystokrację. Czekoladowy napój uznawano wtedy za napój królewski.

Kolejnymi cywilizacjami, które przyjęły zwyczaj przyrządzania i picia tego świętego napoju byli Majowie, Aztekowie i Toltecy. Ci ostatni nazywali czekoladę xocoatl, co oznaczało gorzką wodę. Już wtedy Aztekowie uznali go za źródło mądrości i energii, afrodyzjak i odprężający oraz niwelujący zmarszczki balsam. Ziarna kakaowca zaczęto później wykorzystywać jako lokalną walutę.

Podobno pierwszym Europejczykiem, który spróbował królewskiego napoju był Krzysztof Kolumb. Podczas swojej czwartej wyprawy do Nowego Świata w 1502 roku po skosztowaniu napoju stwierdził, że jest zbyt gorzki i ostry. W 1528 hiszpański konkwistador Hernando Cortez sprowadził „brązowe złoto” do Hiszpanii. Do niezwykłego, energetyzującego płynu Hiszpanie dodali m.in. cukier i nazwali go czekoladą. Napój szybko stał się modnym rarytasem, który był przysmakiem na hiszpańskim dworze przez prawie 100 lat.

Uzależniająca siła czekolady. Tajemnicza siła tkwiąca w czekoladzie przypisywana była różnym jej właściwościom. Psychologowie wskazywali na jej smak, chemicy zaś na jej skład. Grupa naukowców, których badania zostały opublikowane przez pismo "Nature" dowodziła, że czekolada zawiera substancje przypominające związki chemiczne obecne w liściach marihuany. Działają one tak jak cząsteczki przenoszące sygnały w komórkach mózgu, a ich przyjmowanie prowadzi do uzależnienia.
Niezależne badania naukowe potwierdziły te przypuszczenia i wskazały na obecne ziarnach kakaowca tzw. alkaloidów, które oddziałują na komórki nerwowe. Te same związki chemiczne odkryto zresztą w winie, piwie i likierach, poprawiających samopoczucie konsumenta. Zdaniem badaczy, same alkaloidy nie są źródłem uzależnienia, ponieważ takie rozumowanie byłoby sprzeczne z tym, że wolimy jeść bardziej czekoladę mleczną niż gorzką, której zawartość kakao jest wyższa.

Ostatnie badania wykazały, że czekolada, mimo popularności tego stwierdzenia, nie uzależnia. Zostało to udowodnione przez naukowców z Wielkiej Brytanii. Według nich to nie zawarte w czekoladzie składniki a świadomość, że powinniśmy ograniczyć spożycie słodyczy, wywołuje w nas tak silne pragnienie jej jedzenia.

Czekolada wprawia nas w dobry nastrój, rozjaśnia umysł i łagodzi niepokój. A to dzięki wzrostowi wydzielanych endorfin, zwanych popularnie hormonem szczęścia oraz serotoniny. Natomiast wytwarzana podczas spożycia czekolady fenyloetyloamina jest odpowiedzialna za pobudzanie w umysłach zakochanych ośrodków przyjemności. To dlatego czekoladowy przysmak energetyzuje i pobudza do działania. Warto zaznaczyć, że takie właściwości ma czekolada gorzka, z wysoką (ponad 70%) zawartością kakao.

Kojąca moc czekolady. Regularne zjadanie dwóch rządków gorzkiej czekolady na śniadanie poprawia przemianę materii i poprawiają funkcjonowanie układu krwionośnego. Dzięki niej wiele osób wyszło z anemii. Osoby cierpiące na trzustkę powinny na dwa dni co tydzień nie jeść czekolady, aby jej nie podrażnić.

Okazało się też, że czekolada jest też skutecznym środkiem na łagodzenie kaszlu. Naukowcy udowodnili, że teobromina zawarta w czekoladzie, działa skuteczniej na kaszel niż kodeina zawarta w wielu lekach przeciwkaszlowych. Również w rekonwalescencji osób z chorobami gardła jest zalecana czekolada.

Pozytywny wpływ czekolady na serce. Dzięki wysokiej zawartości przeciwutleniaczy, w które obfitują ziarna kakaowe czekolada ma korzystny wpływ na serce. Antyoksydanty neutralizują wolne rodniki, zapobiegając tym samym procesom starzenia się organizmu, a także zapadaniu na choroby serca i nowotwory. Polifenole poprawiają natomiast pracę układu krążenia. Związki te rozkurczają naczynia krwionośne (co ułatwia przepływ krwi), neutralizują działanie tzw. złego cholesterolu i zapobiegają powstawaniu blokujących naczynia skrzepów. Zdaniem uczonych, spożywanie dziennie około jednej trzeciej tabliczki gorzkiej czekolady chroni przed chorobami serca.

Warto również dodać, że według naukowców ze Szkocji i Włoch gorzka czekolada jest zdrowsza niż czekolada mleczna. Zaobserwowali oni, że spożycie ciemnej czekolady o 20% zwiększa stężenie chroniących przed zawałem serca antyoksydantów we krwi. Natomiast dodawanie mleka do czekolady może zniwelować działanie tych związków. Szwajcarscy naukowcy dowodzą, że w dwie godziny po spożyciu 40 gramów gorzkiej czekolady obserwowana jest znacząca poprawa przepływu krwi.

Czekolada obfituje w dobrodziejstwa. Czekolada zawiera ponad 500 substancji chemicznych, chroniących organizm przed rakiem, chorobami serca, pobudzających układ odpornościowy, łagodzących bóle reumatyczne i przeciwdziałających łagodnej depresji. Są to:
*Magnez - będący budulcem zębów i kości, wspomagający przewodnictwo komórek nerwowych i procesy trawienne.
*Żelazo - będące niezbędnym czynnikiem produkcji czerwonych krwinek, rozprowadzających tlen po całym organizmie.
*Cynk i selen - wpływające na podniesienie poziomu endorfin, substancji redukujących poziom stresu.
*Pirazyna - związek uwalniający w mózgu substancje, które podnoszą sprawność intelektualną.
*Teobromina - działająca pobudzająco na pracę nerek, stymulująca ośrodkowy układ nerwowy.
*Fenyloetyloamina - będąca jedną z endorfin.
*Wapń i białko - stanowiące budulec kości, wzmacniające układ odpornościowy.
*Flawonoidy - powodujące zwiększenie odporności na infekcje, regulujące właściwe napięcie mięśni i naczyń krwionośnych.
*Witaminy B6, B2, A, E, B3, B12, kwas foliowy i kofeina.
*Węglowodany - podstawowe źródło energii dla organizmu człowieka, zwłaszcza dla mózgu.

Czekolada dla urody. Masło kakaowe ma właściwości odmładzające i chroni skórę przed powstawaniem zmarszczek. Wiedziały o tym już Indianki i nacierały twarz oliwą z kakaowca, aby zachować piękną cerę. Obecny rynek kosmetyczny przeżywa prawdziwe czekoladowe boom. Jak wyliczyła amerykańska agencja Mintel, w 2004 r. na zachodni rynek wprowadzono 85 różnych kosmetyków wytworzonych z kakao; w roku 2005 było ich prawie tysiąc a w zeszłym roku już kilka tysięcy. Dzięki kosmetykom oraz różnym upiększającym i zdrowotnym zabiegom światowa uprawa kakao wzrosła o połowę, a rynek czekolady wart jest obecnie ponad 67 miliardów dolarów rocznie.

Skutki uboczne czekolady. Istnieją dwa główne skutki uboczne spożywania czekolady. Dotyczą one nadmiernego wzrostu masy (z uwagi na dużą kaloryczność czekolady - patrz poniżej) oraz psucia się zębów (im bardziej gorzka tym lepsza).

Ponadto czekolada:
*sprawia, że nie odczuwamy głodu przez co tracimy zainteresowanie innym pożywieniem (głównie warzywami i owocami). Przez niedobory wartości odżywczych czekolada może wywołać problemy z cerą i trądzik;
*niektóre składniki czekolady mogą mieć działanie alergizujące. Alergenami w czekoladzie mogą być białka mleka, orzechów, szczególnie arachidowych, soi i przetworów zbożowych;
*nadmierne spożycie czekolady może także spowodować dolegliwości przewodu pokarmowego (zaparcia), gdyż czekolada uboga jest w błonnik;
*sole kwasu szczawiowego, zawarte w czekoladzie, mogą odkładać się w organizmie w postaci kamieni nerkowych. Dlatego osoby z chorobami nerek i pęcherza moczowego powinny zrezygnować z jedzenia czekolady.

Czekolada a zwierzęta. Dla wielu zwierząt czekolada jest trucizną. Konie, psy, koty i papugi nie potrafią rozkładać zawartej w niej substancji - teobrominy. Spożycie czekolady może powodować u nich drgawki, zawał serca, krwotok wewnętrzny, a nawet śmierć. Dawka śmiertelna czekolady gorzkiej dla psa to 6 g na kilogram masy ciała. 

Warto o tym pamiętać i uczulić dzieci.

piątek, 6 października 2017

Winogrona - boskie owoce

Znalezione obrazy dla zapytania Winogrona - boskie owoce

Rzymianie mawiali, że w winie spoczywa prawda o człowieku, w wodzie zaś jego zdrowie...


Winorośl to jedna z najdłużej uprawianych przez człowieka roślin. Historia jej sięga czwartego tysiąclecia przed naszą erą. Winogrona są tak smacznymi i wartościowymi owocami, że najchętniej zjada się je na surowo. Niemniej ich dodatek może uatrakcyjnić i wzbogacić w cenne składniki wiele potraw.

Według mitologii greckiej, na górze Nysa (co oznacza po grecku drzewo) Dionizos stworzył trunek zwany winem. Od Greków zakładania winnic nauczyli się Rzymianie. W Polsce pierwsze winnice powstawały w XII wieku przy klasztorach. Owoce były przeznaczone do wyrobu wina mszalnego.

Dla zdrowia i urody.
Winogrona działają upiększające na cerę, nadając jej świeży i wyrazisty wygląd. Systematyczne jedzenie tych owoców w czasie upałów czy podczas przebywania w dusznym pomieszczeniu nawadnia organizm i wzbogaca go w cenne składniki mineralne. Winogrona bogate są m.in. w potas, wapń, żelazo, magnez, cynk, miedź, bor.

Dotleniają mózg.Winogrona zawierają sporo potasu, który wykazuje właściwości obniżające ciśnienie krwi. Poleca się, więc spożywanie winogron osobom z nadciśnieniem jako uzupełnienie leczenia farmakologicznego. Są też one cennym dopełnieniem diety osób zażywających leki odwadniające, które powodują często dużą utratę tego cennego pierwiastka. Polecane są chorym na serce, nerki i wątrobę. Również dzięki zawartości potasu winogrona poprawiają dotlenienie mózgu, a tym samym zwiększają chłonność umysłu.

W szkole i na konferencji.Ich wpływ na szybsze uczenie się i lepszą koncentrację wynika również z obecności w nich witamin z grupy B: B, (tiaminy) i PP (niacyny). Znajduje się w nich także witamina B2 (ryboflawina), ale w niezbyt dużej ilości. Zawartość witaminy C w winogronach jest w porównaniu z innymi owocami stosunkowo mała (w 10 dag winogron - 5 mg witaminy C). W winogronach występują liczne kwasy organiczne: mrówkowy, cytrynowy, jabłkowy, winowy. Wykazują one właściwości moczopędne.

Odkwaszają organizm i regulują przemianę materii.Nawet najkwaśniejsze winogrona działają alkalizująco, dzięki czemu przeciwdziałają zakwaszaniu organizmu, które może powodować dieta z dużą ilością mięsa, a zbyt małą - owoców, warzyw i mleka. Objawy przewlekłego zakwaszenia u zdrowych osób to uczucie ciągłego zmęczenia, nie ustępującego po odpoczynku, bóle głowy, niezdrowa cera, skłonność do chorób skóry. Spożywanie winogron poleca się osobom cierpiącym na zaparcia. Dzięki zawartości błonnika owoce te poprawiają perystaltykę jelit. Regulacja pracy przewodu pokarmowego sprzyja również zachowaniu szczupłej sylwetki. Winogrona oczyszczają organizm, ponieważ zawarte w nich składniki biorą udział w usuwaniu produktów przemiany materii. Pobudzają wydzielanie soków trawiennych, zmniejszają fermentację jelitową i działają żółciopędnie.

Chronią przed osteoporozą.
Winogrona są polecane w niektórych chorobach nerek, gdyż zawierają mało białka, soli kuchennej, a dużo węglowodanów. Powinny stać się „stałym przyjacielem" pań w wieku pobalzakowskim. Zawierają rzadki pierwiastek - bor, który sprzyja utrzymaniu na odpowiednim poziomie estrogenów (hormonów żeńskich) u kobiet po menopauzie. Z kolei estrogeny regulują proces wchłaniania wapnia i dzięki temu chronią przed osteoporozą Hormony te wykazują działanie ochronne przed chorobą niedokrwienną serca.

Paradoks francuski.
Winogrona - owoce, które zrobiły ostatnio zawrotną karierę w profilaktyce miażdżycy. Zauważono tzw. francuski paradoks, polegający na tym, że Francuzi, którzy piją regularnie czerwone wino, rzadziej cierpią na chorobę wieńcową. Dzieje się tak dzięki zawartym w winogronach flawonoidom. Nie dopuszczają one do utleniania niebezpiecznego dla zdrowia cholesterolu LDL i chronią przed niekorzystnym procesem przyspieszającym rozwój miażdżycy tętnic. Flawonoidy znajdują się w pestkach, skórkach i szypułkach winogron i podczas fermentacji przechodzą do wina. Równie skuteczny w zapobieganiu miażdżycy jest zalecany przez lekarzy sok z ciemnych winogron.

Olej z pestek winogron.
Pestki winogron służą także jako surowiec do wytłaczania oleju. Jest on bogaty w NNKT (niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe). Organizm człowieka nie potrafi sam syntetyzować tych kwasów, toteż muszą one być dostarczone wraz z pożywieniem. Jeśli podczas przygotowywania posiłków zastępuje się tłuszcz zwierzęcy olejami, powoduje to obniżenia „złego" cholesterolu LDL we krwi, a tym samym zmniejszenie ryzyka wystąpienia choroby wieńcowej. Dlatego olej ten, który od niedawna pojawił się na naszym rynku, jest godny polecenia, zwłaszcza dla osób z organicznymi zaburzeniami gospodarki tłuszczowej.

Zamiast słodyczy.
Jedząc winogrona, należy pamiętać, że należą one do owoców wysokokalorycznych (100g dostarcza około 70kcal) ze względu na dużą zawartość cukru (prawie 18%). Dlatego najlepiej jeść je zamiast słodyczy, słonych paluszków, zapiekanek czy innych tuczących przegryzek. 30dag winogron dostarcza tyle samo kalorii (210kcal), ile jeden balonik lub paczka chipsów (4dag).



czwartek, 5 października 2017

Miód - pokarm bogów Olimpu i Puchatka

Znalezione obrazy dla zapytania Miód - pokarm bogów Olimpu i Puchatka

Puchatkowe 'małe co nieco' jest nie tylko pyszne, ale także bardzo zdrowe.


Wysoka wartość zdrowotna i energetyczna miodu jest nie do przecenienia. W sumeryjskich księgach sprzed 4000 lat zalecano miód jako doskonały produkt odżywczy i leczniczy. Także starożytni Grecy spożywali miód, uważając go za dar od bogów zapewniający siłę, zdrowie oraz długowieczność. Miód ceniony był także w Egipcie, gdzie Kleopatra do pielęgnacji swej urody zażywała kąpieli z oślego mleka i miodu.

Miód jest krystalicznie czysty biorąc pod uwagę jego właściwości biologicznie i chemicznie. Pszczoły są bardzo wrażliwe na wszelkiego typu zanieczyszczenia i giną zbierając zanieczyszczony nektar np. z opryskanych środkiem owadobójczym roślin.

Miód jest produktem wysokokalorycznym. Tylko 1 kg miodu dostarcza około 3300 kcal. Idealnie nadaje się dla ludzi wyczerpanych pracą fizyczną czy umysłową. Obecnie miód wchodzi w skład diety sportowców, alpinistów i nurków.
Aby wytworzyć jeden kilogram miodu pszczoły muszą odwiedzić od 750 tysięcy do 3 milionów kwiatów. Ponadto, zanim efekt ich pracy zostanie umieszczony w plastrach, poddają go specyficznej obróbce.
Miód jest jedynym produktem spożywczym, który się nie psuje - odkrywane współcześnie w grobowcach faraonów miody nadają się w pełni do spożycia. Miód może natomiast ulec zakwaszeniu, np. przy kontakcie z ludzką śliną.
1 litr miodu waży od 1,38 do 1,45 kg. Oznacza to, że jest cięższy od wody o około 40%.
Krystalizacja naturalnego miodu pszczelego następuje zwykle po 2-4 miesiącach od miodobrania. Jeśli krystalizacja nie występuje może oznaczać to, że miód jest mieszaniną różnych składników - niekoniecznie naturalnych.

Już w V wieku p.n.e., Hipokrates, uważany za ojca medycyny, stosował miód w sporządzaniu wielu leczniczych maści oraz wywarów. Jego uczniowie opracowali ponad 300 miodowych recept na różne schorzenia. Także według współczesnych specjalistów miód wzmaga rozwój umysłowy, zwiększa odporność na choroby oraz ma właściwości bakteriobójcze. Co jeszcze warto wiedzieć?

W skład miodu wchodzą głównie dwa cukry proste: glukoza - 30% (dostarcza organizmowi niezbędną energię) i fruktoza - 40% (stanowi istotną rezerwę energetyczną organizmu); sacharoza, enzymy, kwasy organiczne, w tym m.in. kwas jabłkowy, bursztynowy i cytrynowy; związki mineralne (potas, fosfor, wapń, żelazo, magnez). Miód zawiera również niewielką ilość witamin - przede wszystki witaminy z grupy B w tym B1, B2, B6, kwas foliowy, kwas nikotynowy i kwas pantotenowy.

Dzienne zalecane spożycie miodu (1 łyżeczka miodu = 9 gram) to:

*niemowlęta - 7g,
*dzieci 2-6 lat - 10-20g,
*dzieci 6-12 lat - 30-50g,
*młodzież i dorośli - 60-300g.

Miód działa jak antybiotyk.
Wysoka aktywność antybiotyczna miodu związana jest z jego składem chemicznym. Aktywność ta wzrasta nawet 200-krotnie, gdy rozcieńczymy miód z wodą (łyżka miodu na pół szklanki). Te właściwości miodu pozwalają niszczyć rozwój bakterii, grzybów czy wirusów. Oznacza to m.in., że miód działa przeciwzapalnie, regenerująco oraz przeciwbólowo.

Miód jako oręż w walce z chorobami skóry.
Dzięki wspomnianej wysokiej aktywności antybiotycznej, miód stosuje się do leczenia oparzeń i odmrożeń skóry, a także ran, owrzodzeń, wyprysków i ropni. Ponadto miód doskonale zabezpiecza skórę przed zakażeniem bakteriami, poprawiając odżywianie tkanek i przyspieszając ich regenerację.

Miód dobry na alergie. Miód nektarowy (głównie wielokwiatowy i spadziowy) zawiera w swoim składzie różnorodny zestaw pyłków, na które uczulona jest duża część społeczeństwa. Spożywanie miodu ma zatem korzystny wpływ na budowanie odporności alergicznej człowieka.

Miód dobry na choroby narządu wzroku. Obok właściwości antybiotycznych substancje zawarte w miodzie pozwalają na zwalczanie drobnoustrojów, w tym ropotwórczego gronkowca i paciorkowca, który jest przyczyną m.in. zapalenia rogówki i spojówki.

Miód koi nerwy. Ostatnie badania udowodniły, że miód wzmacnia układ nerwowy i poprawia samopoczucie. Jego działania uspokajające sprawiają, że doskonale wspiera proces leczenia różnego rodzaju nerwic i depresji. Ponadto miód łagodzi skutki stresu, poprawia łaknienie oraz pozytywnie wpływa na bezsenność.

Miód dobry na układ krążenia.
Miód, podobnie jak zielona herbata, rozszerza naczynia wieńcowe serca, obniża ciśnienie krwi oraz reguluje krążenie. Poza tym, zmniejsza napięcie na tle nerwowym, poprawiając tym samym nasze samopoczucie.

Miód balsamem dla układu pokarmowego i oddechowego.
Także w tym obszarze miód ma wiele zastosowań. Po pierwsze, działa leczniczo w chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy, w nieżytach żołądka, zapaleniu jelit, wątroby i woreczka żółciowego. Po drugie, reguluje czynności trawienne żołądka, poprawia przemianę materii i korzystnie wpływa na biegunki czy zaparcia. Dodatkowo, pobudza perystaltykę, zmniejszając tym samym skurcze jelit i korzystnie wpływając na jelito drażliwe. Miód zmniejsza również szkodliwe działanie nadmiaru kawy i alkoholu, ponieważ odżywia komórki wątrobowe i działa odtruwająco na organizm. W przypadku, układu oddechowego miód ma działanie przeciwzapalne i wykrztuśne. Chroni drogi oddechowe przed bakteriami; stosowany jest w leczeniu przeziębienia, kaszlu (także tego na tle alergii), zapalenia gardła, czy też kataru.

Biorąc pod uwagę surowiec, z jakiego powstał miód, wyróżnia się trzy podstawowe jego odmiany:


1. Miody nektarowe (kwiatowe)
- wytwarzane z nektaru roślin, wydzielanego z nektarników kwiatowych lub pozakwiatowych. Zaliczamy do nich (źródło Wikipedia) m.in.:
*Miód rzepakowy - w stanie płynnym kolor słomkowy. Krystalizuje się szybko, w ciągu kilku dni po odbiorze. Po skrystalizowaniu jest biały lub kremowy o konsystencji drobnoziarnistej, mazistej. W smaku bardzo słodki. Zapach kwitnącego rzepaku, raczej nieprzyjemny; z czasem woń słabnie.Miód o największej ilości glukozy i aminokwasów.
*Miód wrzosowy - w stanie płynnym kolor ciemnobrunatny, a konsystencja galaretowata. Krystalizuje się dość szybko. Po skrystalizowaniu pomarańczowy lub ciemnobrunatny o konsystencji drobnoziarnistej. Smak lekko gorzkawy, ostry. Zapach kwiatów wrzosu, silny.
*Miód gryczany - nadaje się do wyrobu miodów pitnych. Duża zawartość kwasów sprawia, że fermentacja napojów przebiega prawidłowo, a silny aromat i swoisty ostry smak czyni napoje miodowe bardziej pikantnymi. W stanie płynnym, kolor ciemnoherbaciany do brunatnego. Po skrystalizowaniu kolor brązowy, konsystencja gruboziarnista przy czym na powierzchni często pozostaje warstwa rzadkiegomiodu. Miód o silnym zapachu kwiatu gryki, smak ostry lekko piekący.
*Miód akacjowy - w stanie płynnym kolor bezbarwny lub jasnosłomkowy, długo nie krystalizuje się. Stan skrystalizowany - kolor jasnosłomkowy, kremowy.Miód o słabym zapachu kwiatu akacji, mdły. Odznacza się znacznie większą zawartością sacharozy niż wszystkie inne miody nektarowe. Jest lubiany przez dzieci.
*Miód lipowy - w stanie płynnym kolor żółty lub zielonkawożółty. Konsystencją i barwą przypomina olej rycynowy. Po skrystalizowaniu ma kolor żółtopomarańczowy lub brunatny; konsystencję drobnoziarnistą, krupkowatą. Miód o wyraźnym zapachu lipy. Ostry w smaku z lekką goryczką.
*Miód koniczynowy - w stanie płynnym barwa słomkowożółta, zapach kwiatów koniczyny, nikły. Po skrystalizowaniu barwa jasnożółta, smak bardzo słodki, łagodny, ale nieco mdły.Miód z koniczyny czerwonej jest jaśniejszy i długo pozostaje w stanie płynnym. Po skrystalizowaniu jest prawie biały. Ma wyraźny, nie spotykany w innych miodach, kwaskowaty posmak.
*Miód bławatkowy - barwa złocistożółta, zapach bławatka, miód o ostrym, charakterystycznym smaku.
*Miód manuka - w stanie płynnym, kolor dość ciemny. Jest to miód uzyskiwany na Nowej Zelandii z kwiatów rośliny manuka. Ostry w smaku , intensywny w zapachu ma bardzo cenione właściwości lecznicze.Jako jedyny chyba naturalny antybiotyk działa na Helicobacter Pylori i można nim zastąpić wyniszczającą terapię antybiotykową.
*Miód malinowy - w stanie płynnym kolor żółtawy. Po skrystalizowaniu żółtozłocisty. W smaku łagodny, lekko kwaskowaty o lekkim zapachu malin. Lubiany przez dzieci.
*Miód wielokwiatowy - w stanie płynnym kolor żółty. Po skrystalizowaniu kolor jasnobrązowy. Łagodny o woskowym zapachu. Może też posiadać różne barwy i smak uzależnione od rodzaju oblatywanego kwiatu.

2. Miody spadziowe (leśne) - wytworzone ze spadzi zebranej z drzew iglastych (głównie jodła, świerk i sosna) i liściastych (głównie topola, klon, brzoza i dąb). Zaliczamy do nich:
*Miód z drzew owocowych - barwa złocistożółta o zapachu płatków kwiatowych i łagodnym smaku.
*Miód ziołowy (górski) - barwa ciemnożółta do pomarańczowo-żółtej, zapach intensywny. Miód o smaku korzennym.

3. Miody nektarowo-spadziowe - wytworzone przez pszczoły częściowo z nektaru, a częściowo ze spadzi.


Bardzo często pijemy herbatę z miodem. Na szczęście, obiegowa opinia, że miód dodawany do gorącej herbaty traci wszystkie swe dobroczynne właściwości, jest nieprawdziwa. Osłabia się natomiast działanie niektórych składników, głównie enzymów diastazy i inwertazy. Aby tego uniknąć zaleca się odczekać, aż napój nieco ostygnie (do 45-55°C). Warto dodać, że skrystalizowany miód można przywrócić do postaci płynnej poprzez jego ogrzanie - jednak do temperatury nie wyższej niż właśnie 45-55°C.

Natomiast najlepszym sposobem leczniczego spożycia miodu jest rozpuszczenie łyżeczki miodu kilka godzin przed spożyciem w ciepłej wodzie lub herbacie. Pod wpływem wody następuje wzmożone działanie enzymów zawartych w miodzie, które powodują przetwarzanie glukozy w nadtlenek wodoru (woda utleniona). 

Związek ten charakteryzuje się silnym działaniem antybiotycznym i bakteriobójczym.


środa, 4 października 2017

Najbardziej niebezpieczne składniki jedzenia - wydłużają termin, skracają życie

Znalezione obrazy dla zapytania Najbardziej niebezpieczne składniki jedzenia - wydłużają termin, skracają życie


Konserwanty oraz syntetyczne barwniki wedle oceny producentów spełniają bardzo ważną rolę. 

Hamują rozwój pleśni, wydłużają termin przydatności produktów żywnościowych, poprawiają smak i wygląd towaru. Niestety, konsumenci przetworzonego jedzenia, wprowadzają do swego organizmu toksyny. Stanowią one świetną pożywkę dla nowotworów i prowadzą do mutacji DNA. Slogany na etykietach produktów, które można uznać wręcz za trujące, odwracają naszą uwagę od ich składu. To błąd, ponieważ wiele chemicznych substancji w żywności prowadzi do chorób, nowotworów, zaburzeń, a nawet śmierci.

Składniki, które należy wyeliminować z jedzenia:


Benzoesan sodu – niezwykle groźny składnik, zwany również jako „cichy zabójca”. Znaleźć możemy go we wszystkich niemal produktach żywnościowych. Obecny jest w sosach, sokach, majonezie. Nawet w żywności ekologicznej możemy natknąć się na jego obecność. Powód? Sprawia, że termin przydatności jedzenia wydłuża się. Producenci nagminnie go stosują, nie bacząc jakie konsekwencje niesie dla zdrowia. Wywołuje astmę, uczulenia, pokrzywkę i podrażnia żołądek.

Azotany sodu w pierwotnej wersji służyły jako związki w nawozach, środki czyszczące, a także wykorzystywane były w materiałach wybuchowych. Współcześnie używane są w żywności. Najczęściej dodawane są do wędlin, hot dogów i mięsa. Dzięki nim zmienia się kolor i smak produktu, zaś termin ważności staje się dłuższy. Jest przyczyną bólów i zawrotów głowy.

Środki pianotwórcze
, również znajdziemy w żywności. Są to chemikalia przemysłowe, które powinny być jedynie stosowane w systemie uszczelnień. Niestety tak nie jest i coraz częściej trafiają do żywności. Nagminnie dodawane do dań typu fast-food. Szczególnie należy uważać na produkty zawierające TBHQ. To pochodne ropy naftowej, które są stosowane w żywicach, perfumach oraz lakierach. Zawarte w żywności prowadzą do powstawania guzów żołądka oraz uszkodzeń DNA.

Sztuczne barwniki możemy odnaleźć na etykiecie niemalże każdego produktu spożywczego. Jest to tak zwana syntetyczna petrochemia, która jest pochodną ropy naftowej. Wedle badań przyczyniają się one do powstawania nowotworów, a także ADHD. Najgroźniejsze są emulgatory 102, E 104, E 110, E 122, E 124 i E 129.

Substancje przeciwzbrylające
są niezwykle cenne dla producentów, ponieważ absorbują wilgoć, a także sprawiają, że produkty nie sklejają się. Składają się z krzemianu, węglanu, fosforanów, a nawet aluminium. Ten ostatni ściśle można powiązać z chorobą Alzheimera oraz nowotworami. Tego typu substancje najczęściej obecne są w soli kuchennej.

Czerwień Allura
to częsty składnik żelek, ciastek, napojów. Niesie wiele negatywnych konsekwencji dla zdrowia. Wywołuje wymioty, krwawienia z przewodu pokarmowego, odpowiada za nadpobudliwość u dzieci, a także uszkadza nerki.

Olej Canola produkowany jest z rośliny modyfikowanej genetycznie. Jest bardzo silnie rakotwórczy. Jak udowodniono, aby produkt ten znalazł się na liście bezpiecznych substancji rząd kanadyjski zapłacił FDA 50 milionów dolarów.

Aspartam powszechnie znany i stosowany słodzik. Pomimo, że znaleźć go można w ogromnej ilości produktów jest silnie rakotwórczy, może prowadzić do epilepsji, choroby Parkinsona, cukrzycy, chłoniaka, a także zaników pamięci.

Barwniki, chemiczne dodatki, konserwanty są nie tylko wbrew pozorom w coli i chipsach, ale także w tych produktach, które mogą nam się z pozoru wydawać zdrowymi. W bakaliach odnajdziemy dwutlenek siarki, w serze benzoesan sodu, zaś w płatkach zbożowych amarant. Większości produktów, które zawierają E warto unikać. 

Metodą na ich uniknięcie jest zakup produktów posiadających certyfikaty żywności  ekologicznej.



poniedziałek, 2 października 2017

Cola, pepsi i inne płynne pokusy

Znalezione obrazy dla zapytania Cola, pepsi szkodzą

Oceńmy popularną coca-colę. Czy warto ją pić?

Upały zachęcają do orzeźwiania się colą. Jest wszędzie. Jest reklamowana powszechnie uderzając w podtekst fajnego, zdrowego życia, czyniąc colę nieodłącznym towarzyszem zabawy, a nawet posiłków. Nie tylko w upały. Sprzedaje się duże butle, wielopaki.Więc wypiłeś.A co się dzieje 10 minut później?

Jeżeli wypiłeś puszkę coli, to właśnie dostarczyłeś do organizmu równowartość 7 dużych (5g) kostek cukru! W normalnych warunkach powinno to wywołać u Ciebie odruch wymiotny. A cukier (sacharoza) – wiadomo - przyczynia się do zachorowania na cukrzycę, chorób układu krążenia, artretyzmu i chorób nowotworowych oraz do powstawania przewlekłych stanów zapalnych. A jeśli chodzi o wpływ na tycie, to też wiadom. Ale mamy wrażenie orzeźwienia wynikający z tego że napój jest na ogół zimny, są bąbelki a zawarty w coli kwas fosforowy zakwasza ją. Czy wiesz jednak że kwas fosforowy zaburza metabolizm wapnia i powoduje osteoporozę oraz rozmiękanie kości i zębów? Ponadto kwaśny odczyn coli jest zabójczy dla zębów. Czy zauważyłeś, jak po wypiciu coli zgrzytają Ci zęby? Cola ma więcej kwasu niż sok z cytryny, można jej więc używać do odrdzewiania metalu (spróbuj zostawić zardzewiałą monetę w coli na pół godziny i zobacz, co się stanie).
Jeżeli często pijesz colę, szkliwo Twoich zębów może stać się porowate, zżółknąć lub zszarzeć.

Po 20 minutach


Stężenie cukru we krwi gwałtownie wzrasta, wystawiając organizm na pierwszą ostrą próbę. Trzustka zaczyna produkować ogromne ilości insuliny. Tylko w ten sposób twoje ciało będzie mogło przetworzyć nadwyżkę cukru w tłuszcz, który jest łatwiej przyswajany przez organizm. Natomiast nadmiar glukozy we krwi jest jak śmiertelna trucizna. Jedynie wątroba jest w stanie magazynować glukozę, ale tylko w ograniczonym stopniu.

Po 40 minutach


Większość kofeiny zawartej w coli zostaje wchłonięta przez organizm. Kofeina powoduje rozszerzenie źrenic oraz podnosi ciśnienie krwi. W większych dawkach powoduje drgawki, bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie, demineralizację kości i utratę witamin. W tym samym momencie podnosi się stężenie cukru w wątrobie, co powoduje uwolnienie cukru do krwi.

Po trzech kwadransach

Organizm zaczyna produkować zwiększoną ilość dopaminy. Dopamina to hormon stymulujący „ośrodek przyjemności” w mózgu. Taka sama reakcja występuje po zażyciu heroiny. To nie jedyna wspólna cecha łącząca narkotyki i cukier. Od cukru również można się uzależnić. I to do tego stopnia, że w jednym z badań wykazano, że cukier uzależnia silniej od kokainy. Nic więc dziwnego, że osoba uzależniona od coli zachowuje się przed jej wypiciem jak narkoman na głodzie.

Po 60 minutach


Stężenie cukru we krwi znacznie się obniża (stan ten nazywamy hipoglikemią), a wraz z nim obniża się również poziom energii oraz koncentracji. Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę na kwestii tuszy. Powiedzmy, że się odchudzasz, ciężko ćwiczysz na siłowni lub biegasz długie dystanse by zrzucić kilogramy. Po tym wysiłku zasługujesz na orzeźwiający napój. Wypiłeś colę i … cały twój trud poszedł na marne, bo dostarczyłeś prawdopodobnie więcej kalorii niż straciłeś!W USA plaga otyłości wzięła się ze stylu życia i jedzenia na modłę MacDonalda. U nas i wielu krajach ten fatalny zwyczaj przyjął się dość dawno i jest bez przerwy podtrzymywany. Dzieci od małego są „wychowywane” na wiecznych klientów MacDonalda, Burger Kingów itp. z nieodłączną colą lub innymi słodkimi i gazowanymi napojami, kusi się je zabawkami, kuponami, konkursami i reklamą w mediach. U dzieci pijących colę ryzyko otyłości wzrasta o 60%. Niektóre takie napoje zawierają aspartam, który powoduje aż 92 skutki uboczne, w tym guzy mózgu, epilepsję, nadwrażliwość emocjonalną i cukrzycę.

Co o tym sądzisz? Aby uniknąć wspomnianych dylematów i ew. zagrożeń, najlepiej pić … wodę. Ale to osobny temat…


Oceń stan swojego zdrowia - dieta