Wody nie brakuje na globie ziemskim, ponieważ większą część jego powierzchni, tj. około 70%, zajmują oceany i morza. Do tego dochodzą rzeki i jeziora oraz niemało wody zgromadzonej w roślinach. Zapytasz więc:
|
Woda nieustannie paruje do atmosfery - ale paruje oczywiście tylko woda, a nie związki chemiczne rozpuszczone w oceanach, rzekach czy jeziorach. Woda z atmosfery powraca w postaci deszczu, śniegu lub gradu. Woda deszczowa przez długie wieki również była czysta i tworzyła na powierzchni Ziemi czyste rzeki i jeziora.
Ale z początkiem XX wieku nastąpiła nowa era w historii ludzkości — industrializacja. Nie krytykujemy jej, ponieważ przyniosła i ciągle jeszcze przynosi wiele dobrego. Tylko w tym wyścigu o kolejne zdobycze cywilizacji zapominamy o ochronie środowiska naturalnego — sami je zatruwamy, a później dziwimy się, że przybywa nowych chorób, a w niektórych krajach, mimo zdobyczy medycyny, wzrasta umieralność ludzi. W Polsce zaniedbania w ochronie środowiska naturalnego są szczególnie daleko posunięte. Zastanówmy się, co dzieje się z milionami metrów sześciennych ścieków przemysłowych wylewanych każdego dnia do naszych rzek. Zacofanie w tej kwestii jest ciągle jeszcze wyjątkowe, bowiem wielu zakładom i fabrykom bardziej opłaca się wypuszczanie ścieków do rzek, niż ich oczyszczanie.
Pomyślmy, co się dzieje z milionami ton pestycydów (środki ochrony roślin) wylewanych i wysypywanych na nasze pola, łąki i lasy. Niech nikt się nie łudzi, że pestycydy szkodzą tylko chwastom i grzybom, trują tylko insekty i szczury, a nie szkodzą wcale ludziom. Każdego dnia tysiące ton tych trujących środków dostaje się do rzek i jezior na skutek opadów atmosferycznych.
A co ze ściekami komunalnymi? Proszę wyobrazić sobie, że dzisiaj, 60 lat po zakończeniu II wojny światowej, tylko polowa polskich miast posiada oczyszczalnie ścieków komnunalnych. O sytuacji na wsi lepiej nie wspominać, połowa ludności polskiej konsumuje wodę ze studni i połowa polskich wsi nie jest dotąd skanalizowana. Ze ściekami komunalnymi kojarzą się nam najczęściej odchody ludzkie, ale pamiętajmy również o tysiącach ton środków do pielęgnacji ciała oraz środków do ochrony czystości, jakimi są mydła, proszki do prania. płyny do zmywania podłóg i sanitariatów, płyny do czyszczenia szyb, kremy, perfumy i wszystkie inne produkty, które widzimy dzisiaj w sklepach drogeryjnych i chemicznych. Przecież to wszystko, bez wyjątku, spływa ze ściekami do rzek.
Zastanówmy się, jaki jest los milionów lekarstw, których coraz więcej kupujemy w aptekach. Przecież ich zdecydowana większość „ląduje” w ubikacjach lub na śmietniku. W Wielkiej Brytanii głośno mówi się o problemie związków hormonalnych w wodzie pitnej z kranu. Okazuje się, że spożywa się tam takie ilości lekarstw hormonalnych, że wydalane przez człowieka dostają się do ścieków komunalnych i rzek, dalej do zakładów oczyszczania, a stąd do wody pitnej, stanowiąc coraz większe zagrożenie dla jej konsumentów. Tych hormonów nie da się bowiem usunąć z wody tradycyjnymi metodami.
Woda jest najlepszym rozpuszczalnikiem, jaki znamy — łatwo rozpuszcza w sobie tysiące związków chemicznych, które wraz ze ściekami wyrzucane są do środowiska naturalnego człowieka. Żadna z tradycyjnych metod oczyszczania wody nie potrafi usunąć z niej tej chemii.
Należy wiedzieć, ze wszystkie odpady mają bezpośrednią styczność z wodami gruntowymi i powierzchniowymi. Od kilkunastu lat wiadomo że związki chemiczne z powierzchni ziemi przedostały się do wód głębinowych, w tym również mineralnych. To przecież dlatego nowa ustawa dotycząca wód mineralnych już w 1997 roku dopuściła w nich chorobotwórcze azotany, ołów, rtęć, pestycydy, detergenty itd. (Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dn. 08.07.1997 r., Dz.U. Nr 85, poz. 544).
Tylko bogate kraje zachodnie posiadają drogie, nowoczesne spalarnie, w których śmieci przerabiane są na niegroźny tlen, azot i parę wodną. Jak na razie tylko kraje, w których jest bardzo duża świadomość ekologiczna, nie dopuszczają do tego, aby wypłuczyny ze śmietnisk komunalnych przedostawały się do gruntu i budują nowoczesne urządzenia, które je wychwytują i spalają. W takich krajach rzeki są czyste.
A jak jest w Polsce? Przepis, który nakazuje zakładom wodociągowym pobierać wodę wyłącznie z rzek I klasy czystości jest ustawicznie łamany. W Polsce nie ma bowiem już takich rzek, a wodę pitną produkuje się ze ścieków. Połowa polskiego społeczeństwa ciągle jeszcze korzysta z wody pitnej ze studni, a z badań sanepidu wynika, że ponad 80% tych studni należałoby zamknąć. Nie zamknięto jednak ani jednej.
Opady atmosferyczne, które biorą udział w obiegu wody w przyrodzie, są jednocześnie najlepszym nośnikiem wielu trucizn produkowanych przez przemysł. Deszcze i śniegi zbierają z atmosfery pyły fabryczne oraz gazy (tak powstają kwaśne deszcze), spłukują pyły z powierzchni ziemi, dachów i ulic, a z pól, łąk i lasów miliony ton pestycydów i nawozów sztucznych, którymi rolnicy je faszerują. Opady pochłaniają też ścieki z tysięcy nieszczelnych szamb. Takie „bogate” w toksyny oraz bakterie i wirusy wody znajdują się w naszych studniach, rzekach i jeziorach. Ponadto, do rzek dostają się ścieki przemysłowe i komunalne. - w ten sposób tworzy się w nich chemiczny koktajl, który pijemy.
Woda pitna pobierana z kranu czy studni zawiera dzisiaj w 1 litrze ponad 1000 mg związków chemicznych pochodzących z różnych odpadów. Oznacza to, że:
Pomyślmy, co się dzieje z milionami ton pestycydów (środki ochrony roślin) wylewanych i wysypywanych na nasze pola, łąki i lasy. Niech nikt się nie łudzi, że pestycydy szkodzą tylko chwastom i grzybom, trują tylko insekty i szczury, a nie szkodzą wcale ludziom. Każdego dnia tysiące ton tych trujących środków dostaje się do rzek i jezior na skutek opadów atmosferycznych.
A co ze ściekami komunalnymi? Proszę wyobrazić sobie, że dzisiaj, 60 lat po zakończeniu II wojny światowej, tylko polowa polskich miast posiada oczyszczalnie ścieków komnunalnych. O sytuacji na wsi lepiej nie wspominać, połowa ludności polskiej konsumuje wodę ze studni i połowa polskich wsi nie jest dotąd skanalizowana. Ze ściekami komunalnymi kojarzą się nam najczęściej odchody ludzkie, ale pamiętajmy również o tysiącach ton środków do pielęgnacji ciała oraz środków do ochrony czystości, jakimi są mydła, proszki do prania. płyny do zmywania podłóg i sanitariatów, płyny do czyszczenia szyb, kremy, perfumy i wszystkie inne produkty, które widzimy dzisiaj w sklepach drogeryjnych i chemicznych. Przecież to wszystko, bez wyjątku, spływa ze ściekami do rzek.
Zastanówmy się, jaki jest los milionów lekarstw, których coraz więcej kupujemy w aptekach. Przecież ich zdecydowana większość „ląduje” w ubikacjach lub na śmietniku. W Wielkiej Brytanii głośno mówi się o problemie związków hormonalnych w wodzie pitnej z kranu. Okazuje się, że spożywa się tam takie ilości lekarstw hormonalnych, że wydalane przez człowieka dostają się do ścieków komunalnych i rzek, dalej do zakładów oczyszczania, a stąd do wody pitnej, stanowiąc coraz większe zagrożenie dla jej konsumentów. Tych hormonów nie da się bowiem usunąć z wody tradycyjnymi metodami.
Woda jest najlepszym rozpuszczalnikiem, jaki znamy — łatwo rozpuszcza w sobie tysiące związków chemicznych, które wraz ze ściekami wyrzucane są do środowiska naturalnego człowieka. Żadna z tradycyjnych metod oczyszczania wody nie potrafi usunąć z niej tej chemii.
Należy wiedzieć, ze wszystkie odpady mają bezpośrednią styczność z wodami gruntowymi i powierzchniowymi. Od kilkunastu lat wiadomo że związki chemiczne z powierzchni ziemi przedostały się do wód głębinowych, w tym również mineralnych. To przecież dlatego nowa ustawa dotycząca wód mineralnych już w 1997 roku dopuściła w nich chorobotwórcze azotany, ołów, rtęć, pestycydy, detergenty itd. (Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dn. 08.07.1997 r., Dz.U. Nr 85, poz. 544).
Tylko bogate kraje zachodnie posiadają drogie, nowoczesne spalarnie, w których śmieci przerabiane są na niegroźny tlen, azot i parę wodną. Jak na razie tylko kraje, w których jest bardzo duża świadomość ekologiczna, nie dopuszczają do tego, aby wypłuczyny ze śmietnisk komunalnych przedostawały się do gruntu i budują nowoczesne urządzenia, które je wychwytują i spalają. W takich krajach rzeki są czyste.
A jak jest w Polsce? Przepis, który nakazuje zakładom wodociągowym pobierać wodę wyłącznie z rzek I klasy czystości jest ustawicznie łamany. W Polsce nie ma bowiem już takich rzek, a wodę pitną produkuje się ze ścieków. Połowa polskiego społeczeństwa ciągle jeszcze korzysta z wody pitnej ze studni, a z badań sanepidu wynika, że ponad 80% tych studni należałoby zamknąć. Nie zamknięto jednak ani jednej.
Opady atmosferyczne, które biorą udział w obiegu wody w przyrodzie, są jednocześnie najlepszym nośnikiem wielu trucizn produkowanych przez przemysł. Deszcze i śniegi zbierają z atmosfery pyły fabryczne oraz gazy (tak powstają kwaśne deszcze), spłukują pyły z powierzchni ziemi, dachów i ulic, a z pól, łąk i lasów miliony ton pestycydów i nawozów sztucznych, którymi rolnicy je faszerują. Opady pochłaniają też ścieki z tysięcy nieszczelnych szamb. Takie „bogate” w toksyny oraz bakterie i wirusy wody znajdują się w naszych studniach, rzekach i jeziorach. Ponadto, do rzek dostają się ścieki przemysłowe i komunalne. - w ten sposób tworzy się w nich chemiczny koktajl, który pijemy.
Woda pitna pobierana z kranu czy studni zawiera dzisiaj w 1 litrze ponad 1000 mg związków chemicznych pochodzących z różnych odpadów. Oznacza to, że:
|
Wśród związków chemicznych spożywanych z wodą pitną znajduje się nie więcej niż 5% tych, które pochodzą z rozpuszczenia naturalnych skał skorupy ziemskiej (związki mineralne).
Pozostałe 95% to związki pochodzące z odpadów — ścieków, śmieci i pyłów. Organizm ludzki część z nich wydala, a część kumuluje. Jednak skutki picia takiej wody pojawiają się najczęściej po latach, a niektóre w następnych pokoleniach.
-----Pozostałe 95% to związki pochodzące z odpadów — ścieków, śmieci i pyłów. Organizm ludzki część z nich wydala, a część kumuluje. Jednak skutki picia takiej wody pojawiają się najczęściej po latach, a niektóre w następnych pokoleniach.
Autor artykułu Bogdan Montana jest absolwentem
Wydziału Górniczego Politechniki Wrocławskiej.
Od ponad 15 lat zajmuje się nowoczesnymi metodami oczyszczania wody pitnej.
Jest członkiem-założycielem Stowarzyszenia „Czysta Woda”.
Wydziału Górniczego Politechniki Wrocławskiej.
Od ponad 15 lat zajmuje się nowoczesnymi metodami oczyszczania wody pitnej.
Jest członkiem-założycielem Stowarzyszenia „Czysta Woda”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz