W takiej sytuacji postępujemy jak szaleńcy. Mieszamy dobrą wodę pitną i wodę deszczową z trudno usuwalnymi zanieczyszczeniami chemicznymi i biologicznymi. Później nakładem dużych środków staramy się z niewielkim skutkiem (dziewięćdziesiąt parę procent) oczyścić wodę i utylizujemy wszystkie domieszane do ścieków często bardzo wartościowe składniki, z fatalnym skutkiem dla środowiska. To tak jak gdyby wymieszać kilka cennych składników, tracąc je w większości bezpowrotnie, a potem za duże pieniądze odzyskiwać jeden z nich, czyli wodę i to w dodatku mocno zanieczyszczony, silnie skażając przy tym środowisko. Brak w tym sensu zarówno ekonomicznego jak i zdroworozsądkowego, nie wspominając o ekologii.
Zarówno woda deszczowa jak i tak zwana szara woda w żadnym wypadku nie powinny być mieszane ze ściekami z toalet. Szara woda to taka, która spływa ze zlewów kuchennych, umywalek, wanny i spod prysznica. Jeżeli stosujemy biodegradowalne środki do czyszczenia i mycia, nie stanowi żadnego zagrożenia dla środowiska. Może być używana bez żadnych zabiegów do podlewania ogrodu. Woda deszczowa zwykle też nie jest szkodliwa dla środowiska. Wyjątkiem są kwaśne deszcze, które spowodowane są bezmyślnym wypuszczaniem do atmosfery szkodliwych składników przez przemysł i energetykę. Zarówno szarą wodę jak i wodę deszczową bardzo łatwo i stosunkowo tanio można doprowadzić do parametrów wody pitnej.
Znane i stosowane są takie sposoby czyszczenia jak ultrafiltracja, czy odwrócona osmoza.
Jakość dostarczanej wodociągami tzw. wody pitnej bardzo często przedstawia wiele do życzenia w związku, z czym często i tak jakieś rodzaje dodatkowych filtrów są stosowane.
Tam gdzie jest kanalizacja centralna najczęściej opłaty za odprowadzanie ścieków są naliczane od ilości doprowadzonej wody. W związku z tym zysk za zaoszczędzenie wody jest podwójny.
W ściekach toaletowych największy problem stanowi zanieczyszczenie moczem. Oczyszczenie ze składników w nim zawartych tworzy większość kosztów. A przecież mocz to jeden z najlepszych i najłatwiej przyswajalnych nawozów. Zamiast wykorzystać, wielkim nakładem sił i środków niszczymy go.
Drugi z produktów, który powstaje w toalecie, też po odpowiednim potraktowaniu jest wspaniałym nawozem. Jest co prawda skażony biologicznie, ale z tym najłatwiej sobie można poradzić. Nie wolno tylko doprowadzić do wymieszania tych dwóch produktów, bo rozpoczyna się wówczas proces gnilny, tracone są cenne składniki i zwiększone jest wydzielanie nieprzyjemnych zapachów.
Wspaniale rozwiązali ten problem Szwedzi tworząc toalety separujące, za co zdobyli światowe nagrody i certyfikaty. Mocz jest w nich odprowadzany do specjalnego zbiornika, z którego jest używany do podlewania. Kał jest wysuszany podciśnieniowo, co eliminuje wszelkie zapachy. Toalety opróżnia się raz na 3-6 miesięcy. Produkt trafia na kompost, gdzie po około 6 miesiącach zamienia się na wspaniały nawóz. Toalety praktycznie nie potrzebują wody do działania.
W przypadku stawiania domu, jeśli uwzględnimy wszystkie powyższe rozwiązania, nie jest potrzebne odprowadzanie ścieków, ani szambo czy oczyszczalnia biologiczna. Mamy ogromną oszczędność wody nawet, jeśli nie zainstalujemy oszczędnych baterii z czujnikami. Z przeprowadzonej kalkulacji wychodzi mi prawie trzykrotna oszczędność na etapie inwestycji, a wielokrotna w eksploatacji.
Nawet, jeżeli nikt z czytelników nie planuje uwzględnić takich rozwiązań w swojej inwestycji uważam, że warto je bliżej poznać. Niczego tu nie chcę reklamować, ale podzielić się informacjami na temat tego, co według mnie jest najkorzystniejsze.
Wykorzystujemy to, co ziemia nam daje – żywność, drewno, biomasę, itd. W zamian dostarczamy ziemi kilka sztucznych związków chemicznych, które mają służyć do nowej produkcji oraz wiele trucizn. Zapominamy o dodatkach śladowych i mikroelementach. Wyjaławiamy z nich glebę tak mocno, że w niektórych miejscach nie istnieją.
Dawniej wszystko, co powstało z ziemi, wracało do niej i cykl się powtarzał. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz